czwartek, 23 lutego 2017

Badija. Wyspa gdzie mieszkają Matka natura i Bóg.

Klasztor , widok z łodzi.



Badija. Jej zielone brzegi doskonale widać z murów Starego miasta w Korčuli.  Mija się ją  płynąc promem z Domiće do Orebića. Sprawia wrażenie dzikiej i niezamieszkanej. Badija wchodzi w sklad archipelagu wysp na kanale Peljeszackim ( Peljeski kanal) . Do archipelagu należy 19 wysp , a Badija jest z nich największa. Powierzchnia jej to około 1 km 2, zbudowana ze skał wapiennych , gęsto porośnięta makią* i sosnami , w najwyższym punkcie ma 74 m . Jest doskonałym miejscem na całodniowy wypad z niedalekiej Korčuli. Piękne plaże i cudowne widoki pozwalają w pełni cieszyć się urokami Chorwacji.
Badija , orzeczeniem Instytutu Ochrony Przyrody w 1970 roku została wpisana do rejestru obszarów szczególnie chronionych  jako rezerwat szczególnie  istotny dla krajobrazu.
Pierwszy raz popłynęłam na wyspę w 2005 roku , nasz znajomy zabrał nas tam w ramach krótkiej wycieczki , którą dla nas zorganizował. Był to mój pierwszy wyjazd do Chorwacji i fascynowało mnie dosłownie wszystko , chłonęłam ten kraj każdą komórką ciała.
Badija zapadła mi w pamięci. Przede wszystkim zachwyciły mnie jelenie  , które swobodnie chodziły przy plaży i dawały się karmić z ręki. Do tego kryształowo czysta woda. Nie da się ukryć że ilość spożytego doskonałego wina , które nieustannie serwował nasz  gospodarz też miała niemały wpływ na postrzeganie otoczenia.
Mimo , że  Korčulę odwiedzałam każdego roku nie miałam okazji powtórnie odwiedzić wyspy. w 2016 roku wybrałam się na wakacje z córką , Pomyślałam , że fajnie było by pokazać jej z bliska właśnie jelenie z Badiji.
Z nabrzeża niedaleko dworca autobusowego odpływają wodne taksówki , które pomogą się dostać nie tylko na Badiję ale również  na pozostałe wysepki archipelagu.
Wrześniowy rozkład z Korculi , jak to wygląda w sezonie nie wiem.

Wilk morskim z którym dane nam było płynąć , wyglądał jakby własnie wrócił z zakrapianej imprezy i kac wciąż go męczył. No cóż , był wrzesień i nie było alternatywy.
Kiedy płynie się w stronę Badiji warto spojrzeć na Korčulę. Prezentuje się w całej okazałości , na tle błękitnego nieba . Płynęliśmy około 20 min.

We wrześniu na wyspie było nas zaledwie 7 osób , które na miejscu zniknęły gdzieś w urokliwych zatoczkach i na głównej plaży zostałyśmy tylko ja z moją mamą i córką . Idylla. Cisza , spokój i nikogo dookoła.
Postanowiłam rozejrzeć się po wyspie. Zdecydowałam się na spacer wokół nabrzeża , liczyłam że zajmie mi to jakieś maksymalnie 30 min , no może 45. Ruszyła z betonowego nabrzeża w kierunku przeciwnym niz znajdował się klasztor. Minęłam zamkniętą restaurację , która działa wyłącznie w sezonie i ruszyłam ścieżką wśród sosen na spacer .
Droga sama prowadziła , a widoki za każdym zakrętem zaskakiwały i zachwycały. Z brzegów mozna podziwiać Pelješac .Idzie się w cieniu , a delikatna bryza nawet w upalny dzien daje wytchnienie . Od głównego szlaku z rzadka odbija jakaś ścieżka , biegnąca w kierunku szczytu.
Widok na Pelješac

Ścieżka wśród drzew. 
Dodaj napis
W pewnym momencie wychodzi się na odcinek ścieżki gdzie nie ma drzew , białe kamienie drogi , suche nadbrzeżne rośliny sprawiają wrażenie jakby tutaj nie pasowały. Doskonale widać z tego miejsca Sv Ilje i Pelješac. Wart na chwilkę zatrzymać się i podziwiać widoki .
W oddali Sv Ilija i Orebić.


Spacer trwał w najlepsze , z każdym krokiem pojawiały się obrazki jak z reklamowych folderów biur podróży.  Z tą tylko różnicą, że to wszystko było prawdziwe , namacalne i odczuwalne każdym zmysłem. Zapach rozgrzanego słońcem lasu mieszał się ze słonym zapachem morza , a wszytko doprawione nutą ziołową. Pogoda zachęcał do spaceru , było wręcz idealnie. Wciąż mijałam miejsca doskonałe do kąpieli , jedne ukryte wśród drzew , inne odkryte, słoneczne z białymi kamieniami.






Spacer trwał już jakiś czas , przez chwilę myślałam żeby zawrócić, jednak z uporem parłam do przodu odkrywając kolejne urokliwe zakątki. Za kolejnym zakrętem zza nadbrzeżnych krzaków wyłoniła się panorama Korčuli. Następnie oczom moim ukazał się widok na przystań promową Domiće . Powoli zamykałam okrąg.
W pewnym momencie zwolniłam , zaniepokojona jakimś ruchem w pobliskich zaroślach. Idąc najciszej jak się dało po żwirowej ścieżce (nie jest to łatwa sztuka) z niepokojem obserwowałam gęste krzewy. Nagle ,zatrzymałam się dokładnie na przeciwko dorodnego jelenia. Staliśmy tak przez chwilę bez ruchu ,patrząc na siebie. Ostrożnie zrobiłam kilka zdjęć , tak aby gwałtowny ruch  nie przepłoszył tego pięknego mieszkańca wyspy. W momencie kiedy ruszyłam dalej on spokojnie odwrócił się i poszedł w sobie tylko znanym kierunku.
I tak sobie stał i patrzył. 
Jelenie lopatara (Dama dama ) lub po prostu  Daniel zwyczajny  są jedną z atrakcji wyspy. Nie są jednak gatunkiem rodzimym. W 1958 roku sprowadzono parę tych zwierząt z Brijuni. Idealnie wpisały się w krajobraz wyspy. Mimo że wszędzie widać tablice o zakazie karmienia , to ani turyści ani tym bardziej jelenie nic sobie z tego nie robią. W 2005 roku były na tyle bezczelne że jeśli nikt do nich nie podchodził ze smakołykiem wsadzały głowy do toreb w poszukiwaniu czegoś na ząb. Nie wiem czy od tamtej pory nabrały trochę ogłady, bo na plaży we wrześniu nie udało nam się spotkać nawet jednej sztuki. Jedynie ten piękny samiec spotkany w czasie spaceru był dowodem na to, że wciąż zamieszkują wyspę.
Zakaz karmienia. Tylko nikt się do niego nie stosuje.

Tak karmiłam jelenie w 2005 roku. 

Po spotkaniu z jeleniem wyszłam na słoneczne nabrzeże tuż przy zabudowaniach klasztoru. Do klasztoru należy Kościół pod wezwaniem Matki Boskiej Miłosiernej, kaplica św Krzyża oraz Orsan.
Na wzgórzu nad Klasztorem znajduje się kościół Św Katarzyny , po tym jak teren ten został zabrany franciszkanom , popadł w ruinę.
Losy klasztoru i wyspy są poplątane.



Historia osadnictwa zaczyna się na wiele wieków przed nastaniem na wyspie franciszkanów. Badania archeologiczne potwierdziły, że pierwsze ślady ludzkiej bytności pochodzą z okresu neolitu.
Badania sugerują, że pierwszy klasztor istniał tu już prawdopodobnie w X w i należał do benedyktynów.
Panowanie franciszkanów na wyspie rozpoczęło się w 1394 roku  , kiedy to na prośbę bośniackiego zakonu Franciszkanów , Korčula podarowała im zatokę i tereny wokół niej , a w 1398 darowizna objęła już całą wyspę.Klasztor w XV w stał się znaczącym ośrodkiem religijnym na wybrzeżu pomiędzy Splitem a Dubrownikiem.
Zakon był mocno związany z pobliską Korčulą , mieszkańcy wspierali klasztor materialnie.

Kilka faktów:
- Kompleks klasztorny wraz z kościołem Matki Bożej Miłosierdzia, dormitorium i refektarzem powstaje na przełomie XV i XVI wieku. W tym samym czasie wybudowany zostaje Kościół św Katarzyny usytuowany w najwyższym punkcie wyspy.
- Kościół Matki Bożej Miłosierdzia wyświęcono w roku 1533 , był celem pielgrzymek z powodu znajdującej się w nim ikony Matki Boskiej , której przypisuje się cud  ocalenia Korčuli przed flotą Turecką w 1571 r.
- Budowa klasztoru została ukończona w 1477 roku , kaplicę św Krzyża dobudowano w latach 1729-1763.

Przez stulecia , ten malowniczo położony klasztor był wielokrotnie napadany i rabowany.
- W  1571 roku Turcy spalili budynki klasztorne i skradli dzwon,
- W 1660 roku bośniaccy piraci zrabowali wszystkie wartościowe przedmioty.
- W 1661 roku porwano czterech mnichów , za których okup musieli zapłacić mieszkańcy  Korčuli.

- W czasie panowania w tej części Europy Francuzów , na wyspie utworzono szpital wojskowy, który od roku 1813 służył Anglikom.
- Z początkiem XX w rozwija swoja  działalność. Przestaje być wyłącznie miejscem kultu religijnego a staje się również placówką oświatową. W 1906 roku otwiera się Instytut Franciszkanów a w roku 1909 prywatne gimnazjum dla chłopców. Kilka lat później działa tu również sierociniec oraz przygimnazjalny internat.
- W 1924 roku ówczesne ministerstwo edukacji wydaje decyzję o przekształceniu prywatnej szkoły w publiczną , która od razu staje się ważnym ośrodkiem edukacyjnym na skalę całego kraju.
- W roku 1949 , decyzje władz komunistycznych, klasztor zostaje wywłaszczony. Najpierw wprowadza się tutaj wojsko. Później otwiera się dom poprawczy. Zgromadzone w klasztorze cenne przedmioty trafiły częściowo do kościołów w Opatiji, Korčuli i Crikvenicy. Voluminy z klasztornej biblioteki szczęśliwie trafiły do zakonu Braci mniejszych w Dubrowniku.
- W 1956 roku władze Korčuli oddały obiekty w dzierżawę organizacji sportowej. Nastąpiła dalsza dewastacja zabytkowych obiektów. Wnętrza przebudowano do nowych celów , częściowo wykorzystywano je jako magazyny. Przyklasztorne ogrody zniszczono a w ich miejsce pobudowano boiska i kąpieliska.
- W roku 2003 obiekty zwrócono historycznym właścicielom , czyli Zgromadzeniu św Hieronima z Zadaru , które na mocy porozumienia w 2005 roku klasztor i wyspę przekazało na 99 lat w dzierżawę, Zgromadzeniu Wniebowzięcia NMP z Bośni i Hercegowiny.

Na wyspie znaleźć można jeszcze ślady po pustelni. Już w roku 1368 wspominano o eremicie z Badiji. Rozpoznać tam można miejsce do modlitwy , zbiornik na deszczówkę oraz poletka na małe uprawy.
W najbliższej okolicy klasztoru  tuż pomiędzy budynkami
 a kąpieliskiem rosną wiekowe oliwne drzewa, pozostałość po gajach oliwnych.







Warto zajrzeć na tę niewielką wysepkę. Miejsce nie tylko dla amatorów kąpieli , ale też pieszych wycieczek czy miłośników historii. Tak wiele na tak niewielkiej powierzchni.
Ja przy kolejnej okazji postaram się obejrzeć wnętrza klasztorne i wybrać się do kościoła na wzgórzu skąd podobno widoki są fantastyczne.

Warto też zajrzeć na Vrnik  gdzie znajduje się jedne z najstarszych kamieniołomów. Uruchomiony w czasach imperium rzymskiego. Pozyskany z kamieniołomu kamień wykorzystano min do budowy Hagia Sofi w Stambule, pałaców Weneckich, elementów w Białym domu czy Parlamentu w Budapeszcie. Nie można zapomnieć również że kamień z Vrnika spotkać można w Dubrowniku.


Szukając informacji na temat historii klasztoru wspomagałam się :
http://www.badija.hr/hr/povijest.html

wtorek, 21 lutego 2017

Wędrówki po okolicy. Vela Spila (Vela špilja) - przyrodnicza i archeologiczna atrakcja Korčuli.

Vela Spila. 

Vela Spila ( Vela špilja) jest niewątpliwie jedną z większych atrakcji Vela luki. Kiedy pierwszy raz wybierałam się do Chorwacji i szukałam co warto zwiedzić to miejsce pojawiało się we wszystkich przewodnikach.
Nie był to jeszcze złoty czas blogów i informacje na ogół czerpało się z przewodników i nielicznych relacji w internecie.
Skoro trzeba to trzeba.


Moja córka przed wejściem do jaskini. 2016 rok, wrzesień. 

Moja przygoda z Vela Spila trwa do dziś . Każdego roku wędruję sobie na wzgórze nad miastem aby podziwiać widoki i sprawdzić co nowego w tej wielkiej dziurze.
Vela Spila czyli Wielka Jaskinia , znajduje się na południowej stronie wzgórza Pinski rat. Długa na 40 metrów , wysoka na 17 metrów , otwór wejściowy wysoki na 4 metry .
Jaskinia stała jednym z najważniejszych punktów archeologicznych na terenie Europy.
Pierwszy opis jaskini pojawił sie w roku 1856 roku w Kompendium historii wyspy Korčula ("Compendio Storico Dell Isola di Curzola" ) którego  autorem był Nikola Ostojić , miejscowy historyk. Do 1951 roku była głównie atrakcją przyrodniczą , gdzie można było podziwiać  wapienne formacje skalne i geologiczne warstwy pięknie widoczne w doskonale oświetlonej jaskini. Dwa otwory powstałe na skutek zawalenia się części sklepienia dostarczają do wnętrza wystarczająco dużo światła.

Otwory w sklepieniu. 

Otwory w sklepieniu. 


To fotografia z 2005 r , obecnie wejście jest zakratowane do samej góry. wtedy jeszcze bezczelnie przelazłyśmy górą. 

W 1952 roku Grga Novak rozpoczął badania archeologiczne , które z przerwami trwają aż do czasów obecnych. Od 1974 roku ( niektóre źródła podają rok 1978 ) pracami kieruje Božidar Čečuk , stałym członkiem  zespołu jest Franko Oreb. Badania prowadzi również grupa naukowców z Cambridge , którą finansowo wspiera królowa Elżbieta.
W czasie pierwszych wykopalisk znaleziona ślady bytności człowieka , wykorzystywano jaskinie jako miejsce do życia i schronienie przed żywiołami ale również jako miejsce pochówku. Pierwsze wydobyte artefakty to ceramika , kamienne i wykonane z kości narzędzia i przedmioty codziennego użytku , pochodzące z okresu górnego paleolitu.
Odkrycie to odbiło się szerokim echem w świecie naukowym. Odnalezione ceramiczne figurki zwierząt z 17500 lat p.n.e stały się dowodem na to, że ludzie zajmowali się wyrobem ceramiki dużo wcześniej niż przypuszczano na podstawie wcześniejszych badań.Do tego momentu sądzono że ludzie epoki lodowcowej posługiwali się wyłącznie prostymi kamiennymi narzędziami wykorzystywanymi w życiu codziennym.
W czasie tych pierwszych wykopalisk odkryto również groby dzieci ( 2 lub 3 w zależności od źródła, w miejscowym muzeum podaje się jednak liczbę 3). Szkielety były w pozycji bocznej embrionalnej. Przy jednym z nich znaleziono kamień wulkaniczny  , co sugeruje że mieszkańcom jaskini znany był najprawdopodobniej handel wymienny a do zatoki zawijały łodzie sąsiednich ludów.
W 1985 roku odkryto kolejne grobowce , tym razem starszej kobiety i młodego mężczyzny. Oba ułożone w specyficzny sposób , w pozycji embrionalnej z głową na bok , w kamiennych konstrukcjach. Konstrukcje są dowodem na istnienie już w tamty czasie swoistej architektury nagrobnej. Niektórzy naukowcy uważają, że ułożenie szkieletów sugeruje istnienie wierzenia w odrodzenie.
Te dwa doskonale zachowane groby stanowią niezwykły przykład pochówku rejonu wysp adriatyckich.
Miejscowi nazwali te dwa szkielety Dida i Baba czyli Dziad i Baba.Znaleziono przy nich ceramikę typową dla wyspy Hvar.
W 2004  r w czasie wykopalisk odkryto szkielet najstarszego Dalmatinca  sprzed 8000 lat. Nazwano go Stanko. Szkielet odnaleziono ułożony w pozycji embrionalne tuż przy ścianie jaskini.
Jaskinia była zamieszkiwana z przerwami od czasu neolitu , przez epokę brązu i żelaza, okazyjnie wykorzystywali ją Grecy , Rzymianie i Bizantyjczycy.W pobliżu znajdowało się najprawdopodobniej źródło wody pitnej.
Badania trwają z przerwami do dnia dzisiejszego. W 2016 roku we wrześniu duża grupa archeologów prowadziła dalsze badania. Spotkać ich można było w miejscowych knajpkach  kiedy wieczorami odpoczywali przy piwku.
Do tej pory przebadano zaledwie 20 % powierzchni jaskini , kopano maksymalnie do głębokości 7,5 metra i jeszcze nie osiągnięto skalnego dna. Archeolodzy mogą jeszcze liczyć na niebywałe odkrycia , które zaskoczą naukowy światek.
Odnalezione przedmioty można obejrzeć w  Centrum Kultury w Vela luce. Szerokiej publiczności udostępniona jest niewielka część znalezisk.
Zbiór ten jest drugi co do wielkości i wieku w Europie. Najstarszy tego typu zbiór pochodzi z Czech. Znajduje się w nim min odnaleziona 1924 r Wenus z Dolnich Vestonic , datowana na 30000 lat p.n.e.

Od kilku lat prowadzone są prace nad projektem otwartego muzeum. Miałoby znajdować się tuż przy jaskini. Jeśli plany wypalą będzie to jedno z ciekawszych muzeów na Półwyspie Bałkańskim jeśli nie w Europie. Już samo to że ma na początek obejmować obszar około 10 hektarów daje do myślenia.

Aby dostać się w to fascynujące miejsce z centrum miasteczka , można wybrać jedną z dwóch najpopularniejszych tras.
Trasa czerwona krótsza niedostępna dla wózków czy osób starszych. Trasa niebieska dłuższa , asfaltowa , możliwy dojazd autem .
Pierwsza z nich biegnie za domami , bezpośrednio nad główną ulicą Vela luki. Jest to krótsza trasa , pnie się cały czas pod górę. Jeszcze kilka lat temu była to typowa dla tego rejonu kamienista ścieżka , która wymagała odpowiedniego obuwia i odrobinę kondycji. Obecnie niemal na całej długości jest wybetonowana. Straciła przez to wiele ze swojego uroku ale jest zdecydowanie wygodniejsza i bezpieczniejsza nawet dla mniej wytrawnych piechurów. Udało nam się ją pokonać nawet z dziecięcą spacerówką , no miejscami trzeba było ja nieść. Po wyjściu nad linię dachów trasa prowadzi wśród oliwnych drzew , figowców , szarańczynu strąkowego i niezliczonych krzewów min poziomkowca (chruścina jagoda lub po chorwacku maginja). Oprócz tego wśród skał i suchych murków napotkać można dziki tymianek  , oregano i wiele innych ziół.
Im wyżej tym piękniejsze widoki, nie tylko na leżącą w dole zatokę ale i okoliczne wzgórza , mieniące się odcieniami zieleni.
Po dotarciu na miejsce warto nacieszyć oczy przepiękną panoramą i oczywiście zwiedzić wnętrze jaskini - Vela spila.

Ważne ! Wejście do jaskini jest zamknięte. Krata pozwala obejrzeć wnętrze , natomiast jeśli macie ochotę przyjrzeć jej się bliżej należy być tam w godzinach otwarcia i być przygotowanym na niewielka opłatę. Aktualne godziny otwarcia poniedziałek - sobota 09:00 do 20:00   (stan na czerwiec 2021)

Wrócić można tą samą  lub dłuższą asfaltową drogą.
Ta druga trasa jest dostępna dla aut. Jeśli spacery nie są waszą ulubioną rozrywką , to z centrum miasteczka samochodem dostaniecie się tuż pod jaskinie zaledwie w kilka minut. Jeśli natomiast lubicie spacerować to ta trasa pieszo zajmie wam około godziny. Jest również idealna na wyprawę rowerem. Z centrum miasta , główną ulicą Obala 2 , jedzie się w kierunku domu sanatoryjnego Kalos. Kilkaset metrów dalej , droga skręca w lewo. Dość stromy podjazd prowadzi w górę , następnie skręca w prawo i dalej już łagodnie prowadzi do celu. Osobiści zachęcam raczej do spaceru. Jest cicho , spokojne i niezwykle pięknie.

Widok na Ošjak , sprzed wejścia do jaskini. 

Skały sklepienia jaskini.

Wart się tam wybrać popołudniu aby móc podziwiać zachody słońca

Kamienne zbocza wzgórza Pinski rat. Charakterystyczne suche mury i wypalona słońcem niska roślinność . 

Droga do Vela Spili , widok w dół . Obecnie wybetonowana - niestety.

Widok na Osjak.

Widok na zatokę , w oddali przystań promowa. Zdjęcie z drogi asfaltowej biegnącej do jaskini. 

Widok na miasteczko.
Podsumowując , niezależnie od tego czy interesują Was archeologiczne odkrycia czy wyłącznie piękno natury to warto poświęcić jedno popołudnie i odwiedzić to niebywale piękne miejsce. A potem tylko zejść do miasteczka i przy lampce wina cieszyć się dalej wakacjami.
Jeli macie zacięcie archeologiczne warto odwiedzić jeszcze jedno bardzo ważne stanowisko. Wzgórze Kopila (Brdo Kopila) gdzie od kilku lat prowadzone są wykopaliska. Odkryto tam najstarszą nekropolię na wyspie. Podejrzewa się że mogły być tam groby wysoko urodzonych osób.
Ja w czasie najbliższej wyprawy na pewno tam zajrzę i zdam później relację czy warto.

Szukając konkretnych faktów dotyczących wykopalisk wspomagałam się min : http://www.czkvl.hr/index.php/zbirke/arheoloska , http://www.vecernji.hr/zanimljivosti/nadjen-dalmatinac-star-10000-godina-807749http://www.ikorculainfo.com/net/2905-vela-spila-se-probija-u-sam-vrh-arheoloske-znanosti-u-svijetu/

sobota, 4 lutego 2017

Piesze wędrówki. Forteca Sv Vlaha czy też fort Wellington. Korcula.

Korčula , jest niezaprzeczalnie najpiękniejszym miastem na wyspie. Stara część , położona na cyplu , wąskimi uliczkami zachęca do spacerów i podziwiania wiekowych budowli.
Jednak w sezonie jest to miejsce tłumnie odwiedzane przez turystów i o spokojnym cieszeniu się urokami przepięknych i zachwycających  miejsc trzeba zapomnieć.
Jeśli zechcecie odetchnąć trochę od kolorowego tłumu , ucieknijcie nad miasto.
Miejsce do którego Was zaprowadzę jest trochę na uboczu , zapomniane i z rzadka odwiedzane przez kogokolwiek.
Na spacer wybrałam się min z moją 2,5 letnią córką. Odrobinkę obawiałam się czy szkrab na swoich małych nóżkach da radę. Moje obawy okazały się zupełnie niepotrzebne. Młoda nie dość, że weszła o własnych siłach , to jeszcze w drodze powrotnej zdrowo nas wykończyła.
Celem naszej pieszej wycieczki była Forteca św Błażeja ( Forteca sv Vlaha) czy też inaczej Fort Wellington. Długo nie wiedziałam o istnieniu tego miejsca. Korčula była dla mnie przeuroczym miejscem ale znana mi wyłącznie z okolicy starej części miasta. Wąskie , cudowne uliczki , knajpki z widokiem na Pelješac , muzeum Marco Polo i urocze kamienice, pełne maleńkich sklepików i ukrytych restauracyjek.
W czasie jednej z takich wizyt na mapie przy punkcie informacyjnym znalazłam ikonkę a na legendzie opis do niej Fort Wellington. Postanowiłam dowiedzieć się czegoś więcej a potem ewt zobaczyć to miejsce.
Oczywiście zapomniałam o tym zupełnie.
Okazja pojawiła w czasie ostatniego pobytu. Najpierw opracowałam sobie trasę na mapie googla , a potem nastąpiła realizacja.
Nie jest to długi i męczący spacer, wystarczy na niego godzina , maksymalnie półtorej.
Spacer zaczęłyśmy od Placu Pojednania ( Trg Pomirenja) to charakterystyczny okrągły plac , tuż nad samym morzem , z kamiennymi ławami dookoła i niewielkim pomnikiem w kształcie żagla. Kawałek przeszłyśmy ulicą św Mikołaja (Put sv Nikole) i skręciłyśmy w pierwszą uliczkę z lewej strony  , która pięła się schodami w górę . Całkiem przyjemnie idzie się między starymi domami , podziwiając gdzieniegdzie pięknie utrzymane niewielkie ogrody. Im wyżej się wchodzi tym częściej stare piękne kamienice zastępują współczesne apartamentowce , mniej lub bardziej urodziwe.
Wciąż schodami w górę , wchodzi się na linię drzew, przechodzi przez ostatnią ulicę i dociera do kamiennych schodów ukrytych wśród charakterystycznych dla tego klimatu drzew , które tworzą zielony tunel. W upalny wrześniowy dzień było tam chłodno , cicho i bardzo przyjemnie ( i bardzo dobrze bo targając pod pachą składany wózek mojej córki , byłam już lekko zmęczona). Zaskakujące jest to, że po za dwoma osobami z plecakami nie spotkałyśmy tam nikogo , kto zmierzałby w tym samym kierunku.
Po kilku minutach wychodzi się z naturalnego tunelu na słoneczną polanę na środku której stoi ... okrąglak , rotunda czy jak tam kto chce ową budowlę nazwać . To po prostu kamienna wieżyca , zamknięta na głucho rdzewiejącą kłódką , samotnie stojąca w lesie.  Trudno podziwiać jakiekolwiek widoki , bo wysokie drzewa skutecznie zasłaniają przepiękną okolicę.


Fort Wellingtom - Forteca sv Vlaha



Obeszłam miejsce dookoła , zrobiłam kilka zdjęć i postanowiłyśmy wrócić do miasta. Mimo, że  Fort nie jest to tak fantastycznym miejscem jak stare miasto warto tam zajrzeć aby na chwilę odetchnąć od wszędobylskiego tłumu.Jest coś tajemniczego w tym opuszczonym forcie.  Postanowiłam po powrocie dowiedzieć się czegoś więcej na temat tego zapomnianego przez wszystkich miejsca.

Droga w dół jest przyjemna , zwłaszcza, że ma się możliwość podziwiania naprawdę pięknych widoków, można stąd spojrzeć na korczulańską starówkę z trochę innej perspektywy.

Spacer zakończyłyśmy na starówce. Później już tylko autobus i z powrotem do Vela luki.

Po odwiedzinach w tym opuszczonym Forcie postanowiłam znaleźć jakieś informacje na jego temat. Okazało się to dość trudne. W przewodnikach, które posiadałam wspomniano o nim dosłownie jednym zdaniem i to nie w każdym. Internet też nie był zbyt pomocny.
Podstawowa informacja , która pojawia się najczęściej to że Fort został wybudowany w 1813 roku na miejscu starych weneckich fortyfikacji z 1616 roku. Nie znalazłam niczego na temat fortyfikacji weneckich , postanowiłam skupić się konkretnie na obiekcie z roku 1813.

Burzliwy okres w Europie , rozpoczęty rewolucją francuską nie ominął również Korčuli. Po upadku Republiki Weneckiej w 1797 r, Korčula dostała się pod panowanie Austrii. W 1805 r wkroczyły na teren Dalmacji wojska napoleońskie. Korčula z racji swojego położenie okazała się ważnym punktem strategicznym.W kwietniu 1806 r flota rosyjska ostrzelała miasto , zmuszając Francuzów do wycofania się zaledwie w dwa dni. Miesiąc później Francuzi sprytnie przejmują Korčulę , atakując od strony Račišće . Przepychanki pomiędzy wojskami Napoleona a Rosjanami trwały aż do momentu zawarcia pokoju w Tilitz , kiedy to Rosjanie ostatecznie przekazali Korčule pod władzę Francuzów.
Francuzi pozostali na wyspie do 1813 r , kiedy to po zwycięstwie nad Napoleonem , panowanie przejęli Brytyjczycy. Sprawowali władze zaledwie przez dwa lata do roku 1815 r.
Dwóch z nich Peter Lowen oraz Thomas Fremantle , oficerowie marynarki pozostawili po sobie trwały ślad. Nie dość, że wprowadzili mniej restrykcyjne prawo niż Francuzi , to zdecydowanie dzięki swoim działaniom podnieśli znaczenie strategiczne Korčuli , która wraz z Visem stała najważniejszym bastionem w tej części wschodniego wybrzeża.
Peter Lowen zapisał się w historii Korčuli jako zdolny inżynier. Wbrew sprzeciwom rządu brytyjskiego powstało wiele znaczących inwestycji .Odbudował zachodnią portową część  miasta , wybudowana  została droga do Lumbardy i oczywiście Fort Wellington.
Fort stał się idealnym miejscem do obserwacji wód kanału pelješackiego. Swą rolę spełniał przez wiele lat. W okresie włoskiej okupacji służyła zarówno wojskom włoskiego okupanta jak i obrońcom chorwackiej ziemi.
Tablica upamiętniająca zdobycie twierdzy przez obrońców miasta .

Tablica upamiętniająca ofiary  włoskiej okupacji. W styczniu 1943 roku rozstrzelano w tym miejscu trzy osoby. 



Trudno znaleźć  jakiekolwiek informacje na temat wyposażenia czy uzbrojenia fortu.
Obecnie w miesiącach letnich zdarza się , że drzwi są otwarte , bo jej to miejsce z którego strażacy prowadzą obserwację okolicznych lasów , w okresie największego zagrożenia pożarami.
Kilka fotografii z drogi do Fortu i jego otoczenia .









Schody prowadzące do Fortecy

Alternatywna droga z Fortu .


Dlaczego w Splicie czuć piekielną siarkę?

  Czy będąc w Splicie i spacerując po Rivie czuliście czasami specyficzny siarkowy odór? Czy też jak mówią niektórzy jakby rura kanalizacyjn...