niedziela, 16 grudnia 2018

Dub. Wieś duchów i jaszczurek



Jedno z podwórek w Dub.
Z dala od plaż, gdzieś pośród zielonych wzgórz Korčuli ukryła się mała wieś. W otoczeniu lasów, oliwnych gajów i zapomnianych winnic istnieje osada , w której po za jaszczurkami i motylami nie ma nikogo. Czasami wpadnie tam jakiś turysta gnany chęcią zobaczenia czegoś innego niż nadmorskie skały.
Myśl o odwiedzeniu tego miejsca pojawiła się w mej głowie już kilka lat temu. Pierwszy raz chyba w 2012 roku , kiedy przy porcie znalazłam niepozorny kierunkowskaz z nazwą Dub i prognozowanym czasem wędrówki. Tak szybko jak się pojawiła, znikła.
Później była piosenka " Ne  diraj moju ljubav" , którą wykonuje Klapa Šufit i jak się okazało jest związana z Dub. Tytuł piosenki to jednocześnie nazwa pieszej trasy wiodącej do wsi. Autorem słów jest Vinko Barčot pochodzący z Vela luki. Coś ewidentnie było na rzeczy.
Zaczęło się poszukiwanie informacji na temat tego miejsca. Niestety bezowocne były to wysiłki. W czeluściach internetu po za opisem trasy , dość ogólnym zresztą, nie było nic. W końcu skontaktowałam się z dziewczyną, która prowadzi bloga "Volim te otoce" z nadzieją, że może uzyskam jakieś informacje. Dowiedziałam się jedynie, ze ma w planach większy artykuł na ten temat ale na razie nie może ujawnić szczegółów (post ukazał się w końcu 15 października 2017 roku)
Mimo wszystko zdecydowałam , że w czasie najbliższej wizyty wybiorę się w to "tajemnicze" miejsce.
Wrzesień wydaje się idealny na wędrówki , ale tegoroczny był upalny i wszystkie wędrówki rozpoczynałyśmy wczesnym rankiem.
Zaopatrzona w niewielką mapkę , która dość marnie pokazywała trasę , zebrałam naszą babską paczkę (czyli ja, moja mama i moja córka) i poszłyśmy na długi spacer.
Wycieczkę najprościej rozpocząć tuz przy markecie Tommy, który znajduje się przy drodze do Blato.
Początek trasy biegnie asfaltówką wśród gajów oliwnych aby po jakiś 800 metrach zmienić się w kamienistą leśną drogę.

Rozstaje. Trasą biegnącą do Tri porte również można dojść do Dub

Widok na okolice Blato , z drogi do Dub.
I tak mniej więcej przez 1,5 h droga biegnie naprzemiennie wśród lasów, masliniaków i zapomnianych winnic. Pnie się w górę , po to aby za kolejnym zakrętem opaść w dół i za chwilę znów w górę. Miejscami pomiędzy drzewami da się podziwiać inne oblicze wyspy.
Szlak jest dość dobrze oznakowany choć czasami znaki giną gdzieś w zaroślach. W pewnym momencie dociera się do asfaltowej drogi , która łączy Blato i Potrinę. Można iść wzdłuż niej lub ponownie wejść na szlak , który biegnie równolegle do niej.My wybrałyśmy szlak, akurat ten odcinek chyba jest rzadko odwiedzany, bo w porównaniu z wcześniejszym jest wąski, kiepsko utrzymany i mało atrakcyjny.


Ostatni etap podróży wiedzie dość szeroką kamienistą drogą. Jesień to czas cyklamenów, całe dywany tych delikatnych kwiatów ścielą się wzdłuż trasy.


Wieś wyłania się z zarośli dość nieoczekiwanie , na pierwsze budynki i kamienne murki niemal się wpada.
Dub położone jest na stoku niewielkiego wzgórza , które jest częścią swoistego naturalnego amfiteatru. Pomiędzy domami biegną i krzyżują się dwie, trzy ścieżki. Domy są w różnym stopniu zniszczenia, znaczna część pozbawiona jest dachów, nad innymi wiszą złowieszczo pozostałości legarów.







Natura dawno zdominowała to miejsce , wdarła się do wnętrz przez pozbawione szyb okna. Kiedyś zadbane przydomowe ogródki pokonały dzikie rośliny.








































Moje towarzyszki przysiadły na jednym z opuszczonych podwórek a ja postanowiłam przyjrzeć się bliżej tej zapomnianej przez Boga i ludzi wsi.
Zaglądałam przez szpary w ciemne wnętrza, przeciskałam się wśród krzewów by wejść w każdy kąt. Pierwsze co uderza to cisza. Ma się wrażenie jakby nawet ptaki zapomniały o tym miejscu. Spotkałam tu jedynie zwinne jaszczurki i chmary motyli.
Widać, jednak, że nie wszyscy do końca zapomnieli o tym skrawku ziemi wśród wzgórz, niektóre domki mają solidne kłódki na drewnianych drzwiach, gdzieniegdzie stoją suszarki do fig, na murkach poustawiano puszki w których rośnie cuvarkuća , ktoś tu zagląda. Może zebrać oliwki, figi , a może tylko żeby odwiedzić dom przodków.
Posiedziałyśmy jeszcze chwilę , zajrzałam do ostatniego domu i ruszyłyśmy w drogę powrotną. upał stał się nie do zniesienia , nie zdecydowałam się więc na powrót inną drogą. nie chciałam ryzykować , że trasa okaże się zbyt trudna dla naszej trójki.

Dub powstało pod konie XIX w, to własnie na przełomie wieków wieś liczyła najwięcej mieszkańców. Podzielona była na Gronji i Donji Dub. Ten pierwszy zamieszkiwali ludzie związani Vela luką , drugi z Blato.
Wieś nie miała ani szkoły , ani kościoła, ani sklepu. Życie na odludzi nie należy do łatwych, aby zrobić zakupy , iść do lekarza, trzeba było pokonać drogę do Vela luki czy Blato.
Żyło się tu raczej skromnie. Patrząc na pozostałości domów , były to domostwa jedno lub dwu izbowe, ze skromnym wyposażeniem. Drewniane skromne półki , ława przy której zbierała się rodzina , piec z paleniskiem nad którym na hakach umieszczano gar.
Żyło się tutaj według naturalnego kalendarza. Ludzie zależni byli od kaprysów natury. Bywały lata , że brakowało wody gdy susza nie pozwalała napełnić zbiorników na deszczówkę.
Społeczność wsi była raczej biedna , polowano na drobną zwierzynę, łowiono ryby w pobliskich zatokach , rzadko kto posiadał zwierzęta hodowlane . Upolowaną zwierzynę wymieniano w miasteczkach na inne produkty.
Mieszkały tutaj też zamożniejsze rodziny , jak np rodzina Martinović. Ich piętrowy dom stoi zaraz przy wejściu do wioski. Zdecydowanie wyróżnia się na tle innych, jest otynkowany, z dużymi oknami i szerokim wejściem.
Odizolowanie wymuszało zacieśnienie społecznych więzi, wieczorami kwitło życie towarzyskie , zbierano się przed domami na ploteczki (takie obrazki wciąż jeszcze można zaobserwować np w Vela luce, gdzie po upalnym dniu sąsiedzi spotykają się w uliczkach miasteczka). W niedziele odwiedzano się wzajemnie w domach.
Jeszcze w latach 30-tych we wsi żyło około 100 osób, tuż przed II wojną światową wieś powoli zaczęła się wyludniać. Szczyt exodusu nastąpił w latach 50 -tych. Wówczas to po ataku filoksery , sytuacja ekonomiczna była na tyle zła, że zmusiła wielu do opuszczenia rodzinnej ziemi w poszukiwaniu szczęścia za wielka wodą.
Ostatni mieszkańcy odeszli ze wsi w latach 80-tych XX w. Były to dwie niezamężne siostry z rodziny Favro.

Potem wieś zaczęła niszczeć , zapadać się coraz mocniej w skalisty grunt , poddając się dom po domu pod naciskiem Matki natury. Pustoszała naturalnie , gdy ludzie zaczęli szukać lepszego i łatwiejszego życia. Nie zniszczył jej żaden kataklizm ani wojenna zawierucha , została po prostu porzucona.


















Warto to zajrzeć. Na wycieczkę trzeba zarezerwować około 4 - 5 godzin, trasa plus eksploracja. Można wybrać opcję pieszą, rowerową lub przynajmniej do pewnego momentu dojazd autem. Piesza trasa ma dwie opcje. Ta z której skorzystałyśmy jest odrobinę krótsza. Niedaleko od wsi biegnie też trasa rowerowa , która prowadzi do Potriny i zatoki Tri porte.

Współrzędne Dub  42°55'36.9''N 16°42'58,3''E
Mapa  :

Tak mniej więcej przebiegała trasa naszego spaceru.







Ciekawą rozmowę z jedną z ostatnich żyjących mieszkanek znajdziecie na stronie   https://volimteotoce.com/2017/10/15/izgubljeno-selo-dub/. Historia wsi powstała na podstawie postu Petry Żuvela

Dlaczego w Splicie czuć piekielną siarkę?

  Czy będąc w Splicie i spacerując po Rivie czuliście czasami specyficzny siarkowy odór? Czy też jak mówią niektórzy jakby rura kanalizacyjn...