sobota, 25 kwietnia 2020

Posmakować wyspy. Słów kilka o kuchni. Przepisy



Gdy odwiedzam jakieś miejsce to lubię posmakować miejscowej kuchni.Mam taki cytat, choć nie pamiętam gdzie go przeczytałam "Spuścizna kulinarna jest równie ważna co zabytki architektury. Czyż porządny owczy ser jest wart mniej troski niż rzymska kolumna ? "  Trudno się z tym twierdzeniem nie zgodzić.
Kuchnia chorwacka jest bardzo zróżnicowana. Odnajdziemy tu wpływy włoskie czy dalekowschodnie. Burzliwa historia tego regionu miała niebywały wpływ na kulturę kulinarną. Jakby tego było mało każdy z regionów ma swoje charakterystyczne dania, wręcz endemiczne. Niektóre , znane w całej Chorwacji nabierają zupełnie innego charakteru w zależności od miejsca, w którym je przygotowano. To tak jak z naszym bigosem, niby kapusta z mięsem a dyskusja na temat składników potrafi doprowadzić do kulinarnej wojny. Mogłabym o jedzeniu długo i namiętnie opowiadać , bo lubię jeść. Dziś tylko w kilku słowach, które będą zachętą do kulinarnych podróży.
O miejscach godnych polecenia w Vela luce przeczytacie tutaj.
Zwykle wyszukuję jakieś miejsce z dala od utartych szlaków, choć zdarza się wpadać do lokali bardzo turystycznych. Są to knajpy gdzie nie trzeba wydawać fortuny na wielki talerz z fantazyjną i minimalistyczną potrawą, a raczej miejsce gdzie można zjeść solidnie, lokalnie i za przystępną cenę.
Nie raz nacięłam się na paskudne jedzenie za milion monet a innym razem w lokalu przypominającym spelunę, zjadłam posiłek życia.
Z racji tego, że lubię zaglądać w dziury, zbaczać ze szlaków i zaglądać w ledwo uchylone drzwi zdarza mi się trafić do kulinarnego raju.
Ale trzeba przyznać , że najlepsze potrawy jadłam nie w popularnych lokalach a w domach zaprzyjaźnionych Chorwatów.
Podrzucę Wam kilka przepisów na potrawy , które mnie zachwyciły, które w większości możecie przygotować w domu albo w czasie pobytu na wakacjach w Chorwacji.
Zwykle , były to niewyszukane , proste dania przygotowane tak jak robi się to w danym domu. Rozmaryn z przydomowego ogródka, bazylia uszczypana z tarasowej donicy , ryby z porannego połowu. Wszystko świeże i lokalne.
Często bywa tak , że w czasie wyjazdu poszukuję potrawy idealnej. Tak było z zupą rybną. Szukałam idealnej, prostej i nie tak wyszukanej jak francuskie bouillabaisse.
Pamiętam , że zaczęliśmy od jednej z popularniejszych restauracji w miasteczku. Wielki kucharz na dachu zapraszał, polecali ją w przewodnikach więc poszliśmy. Gdybym miała swoją przygodę z zupą rybną oprzeć na tym jednym spotkaniu, to zapewne nigdy więcej już bym jej nie ruszyła.
Smak wyciśniętej ściery,  kolor brudnej wody zabarwionej na żółto i na dnie kilka ziarenek ryżu. Masakra.
Ogólnie rzecz biorąc przykre kulinarne doświadczenie.
Szukałam idealnej zupy długo, trafiałam na lepsze , zupełnie nijakie ale nigdy na tak złą jak ta pierwsza.
Aż trafiliśmy na idealną. Esencjonalna, pachnąca, o smaku morza i oliwy. Doskonale zbilansowana, słodkawa od cebuli i lekko cierpka od soku z cytryny.
Nie była to jednak typowa restauracja.
Gavuni.


 Koniecznie musicie spróbować sałatki z ośmiornicy  którą też spotkać można w przeróżnych wersjach, ja zwykle jadam w dwóch odsłonach z pomidorami lub z ziemniakami. Obie wersje wyśmienite.
Pamiętam moje pierwsze spotkanie z ośmiornicą na talerzu. Mimo, ze nie boję się próbować nowych rzeczy to do tego morskiego stwora podchodziłam z rezerwą. Trafiłam właśnie na taką z pomidorami, dużą ilością pietruszki, czerwonej cebuli i kaparów. I jak warzywa nie stanowiły najmniejszego problemu to tę pierwszy kęs nieznanego mięsa był ciekawym doświadczeniem. Odrobinę odstraszały macki, wyraźnie widziane  w  potrawie. Ale udało się i ośmiornica stała się jednym z moich ulubionych morskich mieszkańców, którym zajadam się w czasie pobytów na wyspie. I nie , nie smakuje jak kurczak, bo taką kiedyś otrzymałam odpowiedź gdy zapytałam do czego można ja porównać .
Tę z ziemniakami spotkacie raczej w domach niż jako danie restauracyjne.

Z taki dań a raczej przystawek niezwykle popularna jest blitva czyli po naszemu burak liściowy. Podawany jako dodatek do ryby , przyrządzony z czosnkiem jest bardzo fajnym daniem. Czasami a restauracjach znajdziecie blitve w przekąskach czyli predjelo. Ku mojej ogromnej radości to warzyw uprawia się również w Polsce. Jeśli macie ogródek to uprawa jest bardzo prosta a przygotowana w domu z oliwą i czosnkiem smakuje równie dobrze jak ta zjedzona w Chorwacji.
Częstym dodatkiem do ryb jest kupus -raštika . Ciężko dokładnie powiedzieć co to jest . Na pewno odmiana kapusty. Coś pomiędzy brukselką a jarmużem. W polskim nazewnictwie jest to kapusta galicyjska. Rośnie na wysokich łodygach , liście przypominają jarmuż ale są mniej pomarszczone. Najczęściej spotkacie kupus w przydomowych ogródkach. Rośnie od wczesnej wiosny aż do zimy. Ja osobiście najbardziej lubię go z ziemniakami.
Ryba jadam w Chorwacji tak często jak się da. W restauracjach ceny ich bywają zawrotne, dlatego warto dowiedzieć się gdzie w okolicy można kupić świeżą rybę i przygotować ją samemu.
Co jeszcze warto zjeść ? Na pewno czarne risotto (chor. crni rižot ), barwione atramentem kałamarnic.
Gavuni, maleńkie ryby smażone w całości , które są idealnym dodatkiem do piwa.
Są też takie potrawy , które spotkacie niezwykle rzadko i musicie mieć sporo szczęścia aby ich posmakować.
Tak było w przypadku dania, które jadłam tam tylko raz a na samo wspomnienie cieknie mi ślinka. Mimo, że wyspa jest naprawdę niewielka to są potrawy które robi się tylko w jednym miasteczku.
O choćby žrnovski makaruni, lumblija,czy brodet od gera i grozja. (gera i grozja to nazwy potoczne , czyli girice i groždže )
Och brodet. Zapewne w Chorwacji nie raz spotkaliście się z tym słowem. Brodet to esencjonalna potrawa z ryb, jadana na całym chorwackim wybrzeżu. Przyrządza się ją z morskich ryb i znawcy twierdzą, że najlepszy jest wtedy gdy gatunków jest w potrawie kilka. Obowiązkowo w skład brudetu wchodzą pomidory i cebula. Jest to danie jednogarnkowe.
Ten , który dane było mi jeść zaskoczył składnikami.
Bo oprócz drobnych rybek , giric, w tym niezwykłym daniu znajdowały się winogrona. To danie podaje się jedynie w Blato i najczęściej w czasie winobrania. Połączenie ryb i słodkich winogron okazało się naprawdę doskonałym zestawem. Nigdy wcześnie nie spotkałam takie zestawienia i gdy moja gospodyni Rosa przyniosła nam wieczorem ten specjał zerkałam do garnuszka z pewną niepewnością. Danie był fantastyczne , po raz kolejny okazało się, że warto zaryzykować. Następnego dnia było jeszcze lepsze.
Och ile jeszcze było tych kulinarnych przygód. Niektóre, wręcz niebezpieczne , przynajmniej dla mnie.
Był taki słynny wypad do Dubrownika, który omal nie zakończył się dla mnie wizytą w szpitalu. Okazało się, że jestem uczulona na mięczaki, czego wcześniej nie podejrzewałam i sałatka z mulami wywołała u mnie reakcję alergiczną, na tyle silną , że odcięło mnie od powietrza. Na szczęście zadziałały leki , które mój szwagier zdobył w aptece. Strachu było sporo a uraz do mięczaków pozostał do dziś. Tak więc przepisów na mule nie będzie.
Kuchnia na wyspie jest raczej prosta, zwykle ograniczona tym co jest akurat dostępne. Na szczęście Blato jest spichlerzem wyspy, to tutaj uprawia się większość warzyw, które sprzedaje się w okolicy.. Przydomowe ogródki pełne są krzaków pomidorów czy papryki. Morze pozwala uzupełnić dietę w białko i gdy ryb jest mało na stołach goszczą różne mięczaki, które znaleźć można w płytkich przybrzeżnych wodach, zbiera się przyklejone do skał czaszołki, rodzaj ślimaka. Popularna na wyspie jest dziczyzna , której jednak nie uświadczycie w miejscowych popularnych knajpach.
Z ciekawostek kulinarnych, których dotąd nie odważyłam się spróbować są jeżowce. Nie raz miałam okazję widzieć jak ludzie zajadają się wnętrznościami tych kłujących morskich pomponów. To co się z nich wyjada to ikra, zwykle w intensywnie pomarańczowym kolorze.Można je jadać na surowo, prosto z morza, lub podać jako dodatek do makaronu. Z jeżowców to ja preferuję jedynie skorupy, ładnie wyglądają w misie z muszlami.



Czas na kilka przepisów, są to potrawy , które bez problemu możecie przygotować nawet w Polsce. Podstawą są tylko wysokiej jakości składniki i odrobina chęci. Wiele z produktów  , których nie znajdziemy w polskich sklepach z powodzeniem można zastąpić innymi , podobnymi.


Najlepsza zupa rybna

Składniki :
Najlepiej sprawdzają się do tej zupy nieduże ryby morskie, na wyspie jadałam głównie z witlinka (chor. mol) ryba z dorszowatych, zwykle przygotowuje się ja ze skorpeny (chor. škarpina ), labraksa (chor. lubin ). W naszych warunkach doskonale sprawdzi się dorsz.
Jeden spory dorsz, podzielony na 4 części, wypatroszony. Głowa wchodzi również w skład potrawy (ale możecie ją wyrzucić)
jedna duża cebula
marchewka
natka pietruszki
liść laurowy , kilka ziaren pieprzu ,
niewielki pomidor , choć nie koniecznie
ryż
oliwa z oliwek , ocet winny, woda ok 1,5 l , sól i pieprz.

Rybę gotujemy ok 15 min w towarzystwie marchewki, pieprzy i laurowego liścia i dwóch łyżek octu winnego. W tym czasie , pokrojoną w piórka cebulę dusimy w wysokim garnku,  na oliwie na złoty kolor. Do poduszonej cebuli przecedzamy rybny wywar. Dosypujemy ryż około 25 dag. Gotujemy do miękkości. Można dorzucić pomidora, dla koloru.
Kiedy zapytałam dlaczego do zupy dodaje się octu , powiedziano mi , że w ten sposób zapobiega się psuciu zupy.
Rybę można rozdrobnić i wrzucić do zupy, na wyspie ta ugotowana ryba stanowi jakby drugie danie , podawane w towarzystwie cebuli i oliwy z oliwek.

Riblja juha


Kupus - raštika sa krumpirom. Czyli po naszemu, kapusta z ziemniakami.



Kapusty galicyjskiej raczej u nas nie dostaniecie , ale swobodnie możecie wykorzystać do tego nasz poczciwy jarmuż. Na porcję dla 2 osób potrzeba :

Około 1 kg jarmużu
0,5 kg ziemniaków
sól , oliwa z oliwek

Liście kupusu (lub jarmużu) pociąć na paski , wycinając wcześniej twardy głąb. Wrzucić na osolony wrzątek i gotować aż liście zmiękną . W zależności od tego czy liście są młode czy stare czas gotowania jest różny.
Gdy liście zmiękną dodać pokrojone w kostkę ziemniaki. Gdy ziemniaki zmiękną , całość odcedzić , ugnieść tłuczkiem do ziemniaków. Przed podaniem polać oliwą i posypać siekanym czosnkiem.
Podawać jako przystawkę do ryby lub dania mięsnego.

Ośmiornica z ziemniakami 

Kupus 

Salata od hobotnice


Sałatka z ośmiornicy. Salata od hobotnice.


1 mała ośmiornica, sprawiona i ugotowana.Do sałatki sprawdzają się również ośmiorniczki baby ale jednak duża jest lepsze.   Dobrej jakości mrożoną ośmiornicę kupicie w Lidlu lub Biedronce. Świeża trafia się w Auchan lub Selgrosie (świeżą należy solidnie obić)
Kilka mięsistych pomidorów. Kroję je w kostkę , nie pozbywam się gniazd nasiennych.
2 średnie czerwone cebule , pokrojone w piórka
kapary , oliwa , sok z cytryny lub ocet winny czerwony.
natka pietruszki.
Kilka słów o gotowaniu ośmiornicy. Jeśli kupujecie ją mrożoną to przed gotowaniem nie rozmrażacie jej , tylko prosto z zamrażarki wrzucacie do garnka z zimną wodą i gotujecie do miękkości. Nie solimy wody a gadzinę układamy tak aby głowa była w dole a otwór u góry .  Jest to proces dość długi ale warto poczekać. Gdy będzie miękka pozostawiacie ją do wystygnięcia w wodzie, w której się gotowała.
Ośmiornicę pokroić i wrzucić do miski z pomidorami i cebulą, dodać natkę i kapary, doprawić. Przed podaniem warto ją schłodzić.
Jeśli kupujecie ją świeżą, to musicie solidnie obić wałkiem. Zwykle gdy jest świeżo złowiona, to obija się ją o skały. nie jest to najmilszy widok, ale w przeciwnym razie będzie potwornie twarda.
Niektórzy dają do gotowania korek od wina, ma sprawić , że mięso będzie bardziej miękkie. Nikt z moich znajomych tego nie potwierdził.

Świeżutka



Kilka osób się naje 



Jeśli interesuje was chorwacka kuchnia to warto kupić będąc na wakacjach książki kucharskie.
Osobiście polecam  książkę "Dalmatinska kuhinja " , której autorką jest Dika Marjanović - Radica.

Na polskim rynku wydawniczym warto wspomnieć o fantastycznej książce Roberta Makłowicza " Dalmacja, książka kucharska"
Jakiś czas temu ukazała się nakładem wydawnictwa National Geographic , we współpracy z firmą Podravka książka "Kulinarne podróże po Chorwacji.

Moja chorwacka kolekcja 


Szukajcie swoich smaków. Nie każdy jest amatorem owoców morza, nie wszyscy lubią ryby , są tacy, którzy nie ruszą jagnięciny inni nie tkną czerwonego mięsa. Są tacy , którzy przez całe wakacje żyją wyłącznie pizzą , ba, znam takich , którzy niemal na samym winie.
Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. Zaglądajcie w uliczki z dala od utartych szlaków, szukajcie miejsc gdzie stołują się miejscowi, zwracajcie uwagę na niepozorne szyldy, które nierzadko kryją  kulinarne nieba. A stołując się na wyspie , nie zapominajcie o wybornych winach z których słynie Korčula.



Dlaczego w Splicie czuć piekielną siarkę?

  Czy będąc w Splicie i spacerując po Rivie czuliście czasami specyficzny siarkowy odór? Czy też jak mówią niektórzy jakby rura kanalizacyjn...