poniedziałek, 22 października 2018

Legendy Korčuli. Rusałki z Kočje.

Wejście do skalnych labiryntów


Kočje to magiczne miejsce. I kto choć raz tam zajrzał na pewno to potwierdzi. Wśród  skał i drzew mieszkają różne bajkowe stworzenia.  Mówią ludzie, że spotkać tam można wróżki, rusałki i nimfy. Mają swoje miejsce wśród skał. Małe źródełka.

Skała pod którą jest Vilino korito

W Žrnowie krąży legenda o pewnym wieśniaku, który wśród zielonych labiryntów Kočje spotkał takie bajkowe panny.
Był sobie pewien człowiek niech mu na imię będzie Ivo, ani młody ani stary ale w takim wieku, że wioskowe baby zaczęły mu szukać żony. Zamiast zająć się domem , oliwkami czy winnymi krzewami , chodził bez celu po okolicy i grał na swojej fujarce.
Znikał nie wiadomo gdzie , chadzał własnymi ścieżkami i za nic miał sobie starania wścibskich bab.
Pewnego dnia gdy zmęczony bieganiną po okolicznych wzgórzach, usiadł wśród zielonych ostępów Kočje, nad małym źródełkiem zaczął grać na swojej pasterskiej fujarce.
Zaszeleściło wśród laurowych krzewów, zaszumiało w dębowych gałęziach , coś przemknęło wśród skałek. Pomyślał Ivo, że zwierz jakiś zbłądził w skalne labirynty.



Gdy sięgnął zaczerpnąć wody z chłodnego źródła , usłyszał śmiech i dziewczęce głosy. To zwabione jego grą wyszły ze swych leśnych kryjówek, ukrytych wśród wrzosów , nimfy vile  pilnujące źródełka. Zachęcone jego grą zaczęły pląsać w rytm wygrywanej przez wieśniaka melodii.
             
                   Tri divojke igrale sa tanca
                   U jednog sidileg starca
                   Dobivale po peharac muke
                   Cinile se tanke makarune
                   Ki ste lipi jijte makarune
                   Ki ste grubi hote pod lancune

Tak bawili się wspólnie Ivo i jego leśne przyjaciółki. Kiedy nadszedł czas rozstania rusałki postanowiły nagrodzić muzykalnego wieśniak. Obdarowały go wielkim, ciężkim workiem , prosząć go aby zajrzał do niego dopiero gdy dotrze do domu. Pożegnał swoje roztańczone przyjaciółki i ruszył w drogę do domu.
Taka już ludzka natura, że ciekawość wzięła górę nad rozsądkiem i gdy tylko odszedł dalej od leśnych ostępów zajrzał do worka. Ku swemu zdziwieniu ujrzał wielki kawał węgla. Zły na leśne duszki cisnął czarną skałę gdzieś w przydrożne krzaki, zarzucił pusty wór na plecy i wściekły ruszył do domu. Gdy dotarł po drzwi rzucił wór tuż przy progu domu. Coś zadźwięczało w środku, metaliczny dźwięk wskazywał na coś cennego. Zajrzał a na dnie ujrzał złote dukaty, tyle się ostało z magicznego prezentu.
Wdzięczne rusałki nagrodziły go złotem. Ruszył najszybciej jak mógł na drogę , którą przyszedł. Biegał, szukał ale po węglowej skale ślad zaginął.
Codziennie Ivo chodził nad źródełko w nadziei , że spotka jeszcze leśne tancerki. Wołał , prosił i grał najpiękniej jak potrafił , lecz rusałki nie odpowiedziały na jego prośby.
Zgorzkniały i smutny dożył sędziwego wieku ale rusałek nigdy już nie zobaczył.
Mówią, że czasami gdy dobrze się wsłuchać i wytężyć wzrok to można wypatrzeć pląsające wśród skał nimfy. Są tacy , którzy odbicie leśnych czarodziejek uchwycili gdy pochylali się nad źródłem. Warto spróbować. Mi niestety się nie udało. Vilino korito znajdziecie zaraz przy wejściu do parku. Pod wielką wiszącą skałą lśnią czyste wody źródełka.
Vilino korito





Bardzo podobną legendę opowiada się w Smokvicy. W miejscu które miejscowi nazywają Livin dol / Vilin dol , jest naturalne zlewisko wody tzw lokva / kałuża. Pewnego dnia starzec znalazł drzemiącą w pełnym słońcu nimfę. Zmartwił się, że tak śpi w promieniach słonecznych i z gałęzi przygotował dla niej schronienie. Kiedy nimfa się obudziła podziękowała starcowi i obdarowała go wielką torbą , prosząc by zajrzał do niej dopiero w domu. Dalszy ciąg historii jest taki sam jak tej z Kočje, ciekawość, złość i na końcu żal.


Legendę o nimfach z Kočje zaczerpnęłam ze strony http://www.korcula.net/history/sani/kocje.htm

A więcej o Kočje już wkrótce.

niedziela, 7 października 2018

Cmentarz Żydowski w Splicie.




Wędrując po Splicie nie jeden raz odwiedziłam zielone wzgórze Marjan. Uwielbiam siedzieć w malej knajpce Terasa Vidilica i przy filiżance kawy lub zimnym piwie patrzeć na Split i okalające go wzgórza. W sezonie kiedy tłumy szturmują Pałac Dioklecjana i Rivę, na Marjanie odnaleźć można błogi spokój, tylko czasami zakłócony przez turystów.
Podziwiając przez lata panoramę miasta nie wiedziałam jaką ciekawostkę mam tuż za plecami.
Na budynku tuż nad drzwiami znajduje się napis w języku hebrajskim. To własnie on zaintrygował mnie na tyle aby poszukać informacji.

Nie trzeba było szukać jakoś długo. Okazało się, że na Marjanie znajduje się jeden z najstarszych cmentarzy żydowski.
Mimo, że zaglądam na Marjana przy każdej okazji dopiero w tym roku odwiedziłam cmentarz. Chciałam przede wszystkim odnaleźć grób zasłużonego dla Splitu, Żyda Vida Morpurgo. O losach tego niezwykłego człowieka możecie poczytać tutaj.

Żydzi pojawili się w murach Pałacu Dioklecjana na początku VII w, dotarli to wraz z ocalałymi mieszkańcami antycznej Salony. O ich bytności w Salonie świadczą liczne odkrycia archeologiczne.
Średniowieczne zapiski niemal w ogóle nie wspominają o ludności semickiej w mieście.
Jednak już za panowania Republiki Weneckiej , społeczność ta jest na tyle duża, że nadano jej pewne prawa.
Największy napływ Żydów następuje w te rejony z początkiem XVI w. To przede wszystkim Żydzi sefardyjscy *, uciekinierzy z Hiszpanii i Portugalii. Z Hiszpanii wygnała ich katolicka królowa Izabela wydając tzw dekret alhambryjski.
W 1573 roku na wschodnim stoku wzgórza Marjan założono cmentarz, rozrastająca się społeczność żydowska potrzebowała miejsca na pochówek.
Liczba Żydów zamieszkujących w Splicie wahała się , epidemia dżumy z 1607 roku zebrała obfite żniwo , przy życiu pozostało około 1200 mieszkańców miasta a w tym 60 Żydów.
Na cmentarzu znajdowało się łącznie 650 nagrobków , obecnie najstarszy , który można odnaleźć na cmentarzu, pochodzi z roku 1717.
Ostatni pochówek miał miejsce 1945 roku potem cmentarz zamknięto.
W 1852 roku na terenie cmentarza posadzone pierwsze sosny alepskie. Przez wiele lat teren cmentarza był jedynym zielonym skrawkiem na skalistym Marjanie.
Napisy na nagrobkach są w języku hebrajskim (pismem sefardyjskim), chorwackim , włoskim i niemieckim.
Wśród nagrobków znajdują się miejsca pochówku wybitnych postaci , zasłużonych dla miasta min wspomniany wcześniej Vid Morpurgo czy rodzina Emila Stocka ( tak , dobrze kojarzycie to ten pan od destylatów)


Żydzi mieli nie mały wpływ na rozwój miasta. Z inicjatywy i na podstawie projektu Diego Rodrigeza , pochodzącego z Hiszpanii przechrzczonego Żyda, rozbudowano port w Splicie. Rozbudowa pomogła zwiększyć dochody miasta, wybudowano urząd celny i lazaret.
Różnie toczyły się losy żydowskich mieszkańców miasta, w 1778 r powstaje getto. Wraz z jego powstaniem tworzy się zakazy. I tak Żydzi nie mogli zajmować się handlem zbożem i przemysłem, nie mogli zatrudniać chrześcijan. Zajmowali się głównie garbarstwem i farbiarstwem.
Pod  panowaniem napoleońskim zakazy zostają zlikwidowane a marszałek Marmont usuwa bramy prowadzące do getta.
Za czasów Austro - Węgier zakazy powracają.
Później jest już tylko gorzej. Okres okupacji szczególnie dotkliwie doświadcza ludność żydowską. Należy pamiętać, że w początkowej fazie II wojny światowej Chorwacja popierała faszystów.
Żydzi ze Splitu zginęli głównie w obozach Banjica i Jasenovac. 100 Żydów znalazła schronienie w Vela luce.
W Splicie istniała również synagoga, pierwsza gdzieś w okolicy westyblu Pałacu Dioklecjana ( dokumenty dotyczące tej pierwszej świątyni przechowywane są w bibliotece dominikanów w Dubrowniku). Kolejna wybudowana w roku 1500 służyła sefardyjczykom i aszkenazom, w późniejszym okresie dominował już obrządek sefardyjsko- włoski.
W czasie okupacji faszyści wtargnęli do synagogi skatowali modlących się Żydów a zrabowane święte księgi , rękopisy i teksty obrzędowe wyniesiono na Pjacę i spalono na stosie wraz z książkami wyniesionym z pobliskiej księgarni Morpurgo. Zrabowane kosztowności wywieziono.

Cmentarz jest zabytkiem chronionym. Mimo to w 2014 i 2015 roku doszło do aktów wandalizmu. Niestety miejsce to jest wyraźnie zaniedbane. Pomniki niszczeją, zapadają się coraz głębiej w grunt. W dawnym budynku cmentarnym działa wspomniana kawiarnia. Za nią już na terenie cmentarza , leżą zniszczone krzesła, puste beczki po piwie i jakieś smutne graty. Nie wygląda to najlepiej.

Brama wejściowa znajduje się po prawej stronie budynku. Przez cmentarz wiedzie kamienna droga , wśród sosen i traw po obu stronach ścieżki widać kamienne groby. Nie znajdziecie tu jednak charakterystycznych zaokrąglonych u góry macew. Grobowce przypominają bardziej groby znane z cmentarzy katolickich. Niektóre, przypominają sarkofagi.
Jest to na pewno miejsce, które warto zobaczyć.




Znalazłam tylko dwa grobowce na których były fotografie. Niestety w obu przypadkach zniszczone.





Kolejny nagrobek ze zniszczoną fotografią.


Widok na Adriatyk od strony bramy znajdującej się przy drodze do kościoła św Mikołaja/ Crkva sv Nikole.  Šetalište Luke Botića



Brama wiodąca na teren cmentarza


Żydzi sefardyjscy pochodzą głównie z Hiszpanii i Portugalii. Część naukowców uważa, że są potomkami Arabów, Berberów i Europejczyków zamieszkujących kiedyś Afrykę północną. Przeszli oni na judaizm przed XII w,  a następnie wyemigrowali na tereny Hiszpanii i Portugalii. Uważa się , że nie są genetycznie spokrewnieni z żydami, którzy kiedyś zamieszkiwali tereny dzisiejszego Izraela.
Aszkenazi czy też żydzi aszkenazyjscy pochodzą z terenów Europy Wschodniej i Środkowej.

Dlaczego w Splicie czuć piekielną siarkę?

  Czy będąc w Splicie i spacerując po Rivie czuliście czasami specyficzny siarkowy odór? Czy też jak mówią niektórzy jakby rura kanalizacyjn...