niedziela, 13 października 2019

Wędrówki po wyspie. Kočje. Skalny zakątek.

Lubię włóczyć się po wyspie i odkrywać kolejne fascynujące miejsca. Czasami te miejscówki wynajduję w czeluściach internetu a następnie odwiedzam przy najbliższej okazji. Tak właśnie było z rezerwatem Kočje



Aby odwiedzić to  miejsce musiałam zgonić towarzystwo ( moją czterolatkę i mamę ) o 5 rano, po to aby zdążyć na poranny autobus o 6:30 do Korčuli. Chodziło o to aby nie łazić po nieznanym miejscu w upale. W autobusie okazało się, że akurat ten nie przejeżdża przez Žrnovo , ale pan kierowca szybko znalazł rozwiązanie. W Smokvicy przesiadłyśmy się do szkolnego autobus , którym dotarłyśmy do punktu, z którego miałyśmy ruszyć dalej piechotą do ukrytego gdzieś wśród skał leśnego ostępu.
Zanim ruszyłyśmy zdobywać leśne zakątki , rzuciłyśmy okiem na miejscowy kościół
 i wypiłyśmy poranną kawę w miejscowej kavanie. 
Žrnovo leży wśród zielonych wzgórz , to tutaj znajduje się również największe skupisko cyprysów. Miejscami krajobraz przypomina obrazki z Toskanii. Samo miasteczko składa się z czterech osiedli / osad  Prvo selo, Brdo, Kampus i Postrana , zamieszkane jest na stałe przez około 1000 osób. Wyruszamy  w kierunku osady Brdo, asfaltowa droga łagodnie pnie się w górę. Na drodze jesteśmy zupełnie same, centrum miasteczka zostało gdzieś za nami, domy wzdłuż drogi stoją cicho i sprawiaja wrażenie jakby nikt tu nie mieszkał.





Na końcu osady znajduje się kierunkowskaz i jest to w zasadzie ostatni znak informujący o trasie wiodącej do rezerwatu.
Mapy, które przeglądałam przed wycieczką nie były dość precyzyjne i niestety udało nam się zabłądzić. 
Na rozstaju dróg podjęłyśmy złą decyzję. Jedna z dróg wiedzie w dół, druga w górę gdzieś pomiędzy skały. Po krótki wahaniu wybieramy drogę w górę. 
Po jakimś czasie okazuje się, że utknęłyśmy gdzieś w krzakach i za nic nie da się iść dalej, ścieżka kończy się sporą skałą , a niewielkie przesmyki pomiędzy makkią służą wyłącznie zwierzętom. Wróciłyśmy do rozstaju. Nie lubię się mylić. Lekko wkurzona ciągnęłam moje dwie towarzyszki drogą w dół , nie do końca przekonana czy w ogóle gdzieś dojdziemy. Całe szczęście, że chociaż widoki wynagradzały trud wędrowania. Doskonale widać miejscami Pelješki kanal, gdzieniegdzie spoza licznych krzewów lśnią błękitem małe zatoki. Droga jest szeroka i przyjazna dla nóg. Za towarzystwo miałyśmy jedynie niebieskie motylki i koniki polne.
Znaków wskazujących dalszą drogę brak. (później okazało się, że jednak jakieś były, ale wyblakłe i ukryte gdzieś w krzakach czy wysokiejsuchej trawie)
Byłam już skłonna zawrócić towarzystwo do Brdo i poszukać innej drogi , kiedy ku mojej wielkiej radości nagle wśród krzaków pojawił się znak ! Zielona tablica z zaznaczonym na niej terenem rezerwatu.
I nagle wkroczyłyśmy w zupełnie inny świat. Świat magiczny , pełen skalnych labiryntów, omszałych skał o dziwnych kształtach i tajemniczych zakątków.
Suche gorące powietrze zmienia się na chłodne , przyjemnie wilgotne , pachnące rozmokłą ziemią. Zieleń otacza z każdej strony, ze skał wybijają źródełka . Znajdują się na stromych skałach , co utrudnia dostęp dzikim zwierzętom ale zapewnia krystaliczną czystość wodzie. Mówią, że w ich pobliżu mieszkają leśne rusałki.
Świat roślin jest tu niezwykle różnorodny. Oto kilka przykładów.
Dąb ostrolistny - česavina, hrast crnika, roślina zimozielona.
Pistacja terpentynowa - smrdljika, z niej wyrabia się terpentynę
Filirea szerokolistna - zelenika, wiecznie zielona roślina z rodziny oliwkowatych.
Chruścina jagodna - maginja , planika.
Wiele odmian paproci : zanokcica skalna (slezenica okrugla), śledzionka skalna (zlatinjak) iglica pospolita (čapljana).
Oraz całe mnóstwo różnych pnączy : wiciokrzew przewiercień (kozja krv), taminek (bljušt),, bluszcz pospolity (brešljan), powojnik pnący (povitina)
A najniżej wszelkie mchy i porosty czy też rośliny zielne np niezwykle aromatyczna kocanka włoska (smilje) albo czystek (promorski pelin)








Spacer nie zajmuje zbyt wiele czasu , po samym Kočje około godziny, wszystko zależy od tego co przyciągnie wasz wzrok i jak długo będziecie to podziwiać. A można się miejscami zapomnieć.
Rezerwat ma powierzchnie zaledwie 4,62 ha. Przypomina odrobinę nasz Szczeliniec , choć nie jest tak spektakularny.
Budowa geologiczna taka jak włoskie Dolomity.
Każdemu może przypominać inny zakątek ale niezaprzeczalnie na Korčuli jest to miejsce jedyne w swoim rodzaju.

23 maja 1962 roku wpisano Kočje do rejestru chronionych obiektów przyrodniczych, pod nr 66 , jako Specjalny rezerwat roślinności leśnej.
W miejscu tym obowiązuje całkowity zakaz zrywania i zbierania roślinności , odłamywania skał czy jakiejkolwiek działalności , która mogła by wpłynąć na wygląd tego miejsca.
Wyjątkiem jest zbiór oliwek z drzew  które rosną na terenie rezerwatu.

Warto odwiedzić to miejsce o każdej porze roku , latem można schronić się tu przed wszechobecnym upałem, wiosną aby podziwiać kwitnące krzewy czy kobierce cyklamenów.
Nie ma znaczenia w gdzie na Korčuli stacjonujecie. wystarczy dostać się Žrnova a stamtąd spacerkiem do Kočje. Jest też trasa z zatoki Vrbovica. Niezależnie od tego od , której strony będziecie chcieli dostać się do rezerwatu to ostatni odcinek i tak pokonacie pieszo , pod samym rezerwatem brak parkingu czy jakiejkolwiek infrastruktury.
Należy zabrać ze sobą odpowiedni zapas wody i wygodne buty , odradzam japonki czy sandałki na cienkiej podeszwie.
My wróciłyśmy z Kočje do Brdo a stamtąd kontynuowałyśmy pieszą wędrówkę,  tym razem do Korčuli.


Do Žrnova dojedziecie autobusami z Korčuli i Vela luki. Jeśli jedziecie autem , możecie je zostawić w Žrnovie lub w Žrnovskiej Banji.



















Współrzędne miejsca  42°57'11.3"N+17°05'34.5"E

niedziela, 22 września 2019

Figa. Boski owoc z rajskiego ogrodu. Nie dla wegan




Trudno ich nie zauważyć. Zwłaszcza w sierpniu i wrześniu, kiedy kuszą soczystym fioletem czy bladą zielenią  z kolorowych straganów czy też prosto z drzew. Zerwane z przydrożnego drzewa w drodze na plażę czy wśród oliwnych gajów dostarczają porcję energii do dalszego spaceru.
Figi. Zakochałam się w ich mięsistym wnętrzu w czasie pierwszej wizyty. Wcześniej znałam je wyłącznie w wersji suszonej. I choć lubiłam ich intensywną słodycz to smak świeżego owocu po prostu mnie zachwycił.
W niektórych tłumaczeniach Biblii , wspomina się, że to nie jabłkiem Ewa skusiła Adama, a właśnie figą i ja skłaniam się ku wersji figowej.
W mitach greckich Demeter podarowała ludziom figę aby osłodzić im nadchodzącą jesień.

Rosną wszędzie. W przydomowych ogródkach, w przydrożnych rowach, pośród oliwnych drzew. Nierzadko rośnie w terenie bardzo nieurodzajnym, ubogim w odżywcze gleby, wśród skał i kamieni. Swymi korzeniami czerpie wodę z głębokich warstw ziemi.
Figa nazywana jest często królową śródziemnomorskich owoców, tudzież cesarzową. Technicznie jednak nie jest owocem a kwiatem. Proces formowania się tego kwiatu jest jednocześnie fascynujący i odrobinę odstraszający.
Do zapylenia kwiatu i wykształcenia  niby owocu potrzeba konkretnego gatunku zapylacza. Jest to osa figowa z gatunku błonkówek  zwana bleskotką.
Figi nie kwitną tak jak jabłoń czy śliwa. Kwiatu nie widać , bo rozwija się wewnątrz kopułki przypominającej małą gruszkę, po zapyleniu ma kształt , który znamy i lubimy. Ta skórzasta fioletowa lub zielona otoczka jest schronieniem dla skupiska niewielkich owoców. To te niby pesteczki.




Wspomniana wcześniej osa figowa i figa, nie mogą istnieć bez siebie. Są współzależne. Dzięki osie figa przekazuje dalej swój materiał genetyczny a osa ma możliwość rozmnażania. Dziwny to i fascynujący układ.
Samica osy wchodzi do kwiatostanu męskiego (z nich nie zawiąże się owoc tylko tzw kapryfigi, czyli w środku puste ) Samiczki mają skrzydełka a samce, których jedyną funkcją jest zapładnianie , skrzydeł nie posiadają.
Istnieją  dwa scenariusze procesu zapłodnienia. Jeśli samiczka trafi do męskiego kwiatostanu to tam składa jaja z , których wylegną się młode osobniki, samiec wyjada środek i w ten sposób ułatwia samiczce wydostanie się na zewnątrz. Oczywiście wcześniej nie zapomina aby ją zapłodnić (no oczywista sprawa, toż to samiec  )
Gdy błonkówka trafi do kwiatu żeńskiego dokonuje zapylenia kwiatu. Niestety w żeńskim kwiatostanie nie ma możliwości złożenia jajeczek, nie ma pożywienia i możliwości wydostania się na zewnątrz. Umiera więc we wnętrzu a enzym zwany ficyną rozkłada ciałko zapylacza.
Nie łatwo być błonkówką.

Przez wieki uważano, że figi rozmnażają się w jakiś sposób nadprzyrodzony. Proces kapryfikacji odkryli w IX w p.n.e Grecy. Zawieszali gałązki z męskich drzew na drzewach żeńskich.
W Chinach figa nazywana jest "wu hua guo" co przetłumaczyć można jako "owoc bez kwiatu". W Bengalu o czymś trudnym do wykrycia, nieoczywistym mówi się "niewidzialny jak kwiat figowca "
Figi dzikie mają owoce i męskie i żeńskie, figi hodowlane zwykle tylko żeńskie, dlatego aby drzewa owocowały wśród hodowlanych drzew sadzi się dzikie odmiany.

Figa fascynuje nie tylko procesem zapylenia. Jest jedną z najdłużej uprawianych roślin na ziemi.
Kojarzycie ten białawy, lepki płyn, który pojawia się gdy zerwiecie figę (zwykle, gdy owoc nie jest do końca dojrzały  płyn jest dość obfity) lub odłamiecie liść?
Ten mleczny sok jest bogaty w enzymy, które wykorzystuje się min w przemyśle spożywczym. Używa się go np jako zamiennik podpuszczki, który ścina mleko. W przemyśle mięsnym dodaje się go aby poprawić jakość produktu lub go zakonserwować.
Wykorzystuje się go do leczenia kurzajek, zmiękcza odciski , ma właściwości antyseptyczne i grzybobójcze. Trzeba jednak pamiętać, że jest również silnie alergizujący.
Wciąż pamiętam jak dookoła ust pojawiły mi się czerwone plamy, które na dodatek mocno mrowiły. Z racji tego, że jestem alergikiem wiedziałam, że coś jest na rzeczy. Nie powstrzymało mnie to przed dalszą konsumpcją . Uwielbiam je !

Figi to doskonałe źródło błonnika, umożliwiają kontrolowanie glukozy we krwi , obniżają poziom cholesterolu poprzez wiązanie go i usuwanie z organizmu.
Są źródłem potasu , zawierają łatwo przyswajalny magnez, a te dwa pierwiastki mają wpływ na ciśnienie krwi i prawidłowe działanie układu nerwowego.
Spożywanie fig ma wpływ na stan naszych naczyń krwionośnych.
Co ważne liście fig są również jadalne. Wykazano, że obniżają stężenie triglicerydów i hamują częściowo wzrost komórek nowotworowych.
Mówi się , że dzięki figom wiele współczesnych chorób może odejść w zapomnienie.
A więc jedz figi, będziesz zdrowy.
Figi ceniono od wieków, wg Talmudu ścięcie owocującego drzewa było karane śmiercią.
A no i oczywiście listek figowy! Są dość sporych rozmiarów, więc zawsze można tak jak Adam i Ewa w raju, zakryć skromnie co nieco.

Jeśli chodzi o figi w Chorwacji to najczęściej uprawia się odmiany :

Petrovača bijela - idealna do hodowli , bardzo płodna z owocem najwyżej jakości. Pojawia się bardzo wcześnie pod koniec czerwca. Potocznie nazywana Petrovka , gdyż pierwsze owoce dojrzewają około 29 czerwca czyli na imieniny Piotra i Pawła. Drugi plon rodzi pod konie sierpnia, jest znacznie mniejszy od tych z czerwca.
Skórka ich jest jasnozielona , owoce duże i kształtne , miąższ bladoróżowy , słodki, bardzo soczysty. Niestety ze względu na tę soczystość nie nadają się do transportu. Idealne do zjedzenia na miejscu ;)
Ta odmiana zapylana jest właśnie w procesie kapryfikacji (pyłkiem figi dzikiej za pomocą błonkówek , bleskotek ).
Najczęściej uprawia się je w środkowej i południowej Dalmacji , zdecydowanie rzadziej na północy Chorwacji.
Petrovka ma również odmianę z ciemną skórką to Petrovača crna.

Bjeluša - to odmiana spotykana na południu i w Dolinie Neretwy. Kwitnie czy też owocuje dwa razy w roku z tym , że pierwszy plon jest niejadalny. Dojrzewa z początkiem sierpnia , charakteryzuje się tym , że jej owoce są bardzo nietrwałe i pojawiają się na krótko. Są dostępne zaledwie przez miesiąc.
Są natomiast idealne do suszenia.
Bardzo jasna skórka , miąższ w kolorze miodowo- żółtym, soczysta i przyjemnie słodka.

Zamorčica (świnka morska) to chyba najpopularniejsza i najwyżej ceniona odmiana fig. Uprawia się ją wzdłuż całego wybrzeża. Jest bardzo ceniona i chętnie uprawiana na Hvarze i Korčuli.
Bardzo rozpowszechniona w Kalifornii , dokąd trafiła z emigracyjną falą w latach 50 -tych ubiegłego wieku.
Odporna na zimno i suszę.
Ceni się ją przede wszystkim za cienką skórkę , dzięki temu nawet suszone owoce są delikatne  i miękkie.
Owoce ma znacznie mniejsze niż inne odmiany ale z racji tego, że zawiera mniej wody , po procesie suszenia nie traci tak mocno jak pozostałe gramatury.
Swym lekko wydłużonym kształtem przypomina niewielkie gruszki. Skórkę ma cienką , bladozieloną a gdy dojrzeje żółtawozieloną. Dostępna od początku sierpnia aż do października.

Šaraguja - Chyba najbardziej popularna odmiana na Korčuli , choć uprawiana w całej południowej Dalmacji. Bardzo płodna odmiana. Owoce ma odrobinę spłaszczone o barwie szaroczerwonej lub intensywnie fioletowej.
Dojrzewa od połowy sierpnia do połowy października.
Ze względu na grubszą skórkę mniej cenione od innych odmian. Są jednak idealne jako świeże jak i suszone. Doskonałe na przetwory.
Są niezwykle soczyste a miąższ mają od jasnożółtego po intensywnie czerwony.
Po długim okresie suszy , zwykle po pierwszych deszczach mają tendencję do pękania. Niestety nie nadają się , już do spożycia :(




To odmiany hodowlane , a przecież trzeba pamiętać jeszcze o tych dzikich. Jak dla mnie to one mają najlepsze owoce.
Trzeba jeszcze pamiętać, że to niezwykle odporne rośliny i nie wymagają żadnych oprysków. Wytrzymują temperatury nawet do -15 stopni. Odpowiednio nawadniane znoszą długotrwałe susze. Starsze drzewa , które mają w sobie mniej wody lepiej znoszą mrozy.

W długie zimowe wieczory można rozkoszować się słodyczą suszonych owoców lub przygotować z nich np Smokvenjak , dalamtinski božićni kolač. Prostszego dania zrobić się nie da. Potrzebujecie 1kg lub 1/2 kg suchych fig. Pozbywacie się z nich twardych ogonków. Kroicie suche owoce na drobniejsze kawałki , mielicie na drobno w blenderze. Jeśli masa jest zbyt sucha można dodać odrobinę lozy. Z powstałej masy formujecie niewielkie krążki np za pomocą okręgów do wycinania ciastek. Równie dobrze możecie nadać im dowolny kształt.
Dobrze jest zostawić je na kilka dni w suchym przewiewnym miejscu. Mówi się , że najlepiej schną gdy wieje bura.
Kroicie na kawałki jak ser.
Gdy zrobicie z masy drobne kulki a następnie obtoczycie je w posiekanych orzechach otrzymacie wysokoenergetyczną zdrową przekąskę.

W Dalmacji bardzo popularnym deserem z figami jest Dalmatinska kolač od smokvi. To krucha tarta z nadzieniem z twarogu , śmietanki i świeżych fig.
























czwartek, 15 sierpnia 2019

Cud nad Korčulą 1571 r. Historia i legenda o obronie miasta przed Turkami.




Korčula w XV w znajdowała się pod panowaniem weneckim. Niespokojne to były czasy. Imperium Osmańskie coraz dalej w głąb Europy sięgało swoimi chciwymi mackami.

By Atilim Gunes Baydin - Self drawn, mainly based on Robert Mantran (ed.), Histoire de l'Empire Ottoman, Paris Fayard (1989), also enList of Ottoman Empire dominated territories, ImageOttoman 1683.png, [1], and [2]. Backgro

Sąsiadująca z Republiką Wenecką , Bośnia zajęta jest przez Turków, Republika Dubrownicka sprawnie balansuje pomiędzy wschodem a zachodem. 
Na Morzu Śródziemnym Turcy ostrzą sobie zęby na Cypr zajęty przez Wenecjan. 
Święta Liga postanawia walczyć o  niezwykle ważny strategicznie Cypr. Zdziesiątkowana flota ulega siłą tureckim. 
W Messynie przygotowują się do akcji odwetowych , braki w ludziach uzupełniają na podległych ziemiach. 
I tak wenecka mobilizacja na terenach Republiki , znacznie osłabia obronę min na Korčuli czy Hvarze. 
W 1571 roku Turecka flota rusza na podbój wybrzeża Adriatyku. 
Z początkiem sierpnia na Korčulę docierają pierwsze niepokojące wieści o zmierzającej w kierunku wyspy osmańskiej flocie. 
9 sierpnia flota dociera na półwysep Pelješac , kilka niewielkich statków , których załogę stanowią wcieleni z podległej Turkom  Hercegowiny. W Žuljanie wpadają w ręce uciekinierzy , którzy próbowali przedostać się do Republiki Dubrownickiej.

10 sierpnia część osmańskiej floty , pod osłoną atakuje nieoczekiwanie wnętrze wyspy. Pod osłoną nocy przybijają do brzegów wyspy w miejscowości Grščica i stamtąd ruszają na Blato. 
Blato w tamtym okresie było największą i najbogatszą osadą na wyspie, niestety ostatnia mobilizacja osłabiła je maksymalnie. 
Niczego niespodziewający się mieszkańcy dają się zaskoczyć. Turcy dzielą się na trzy oddziały. Jeden pozostaje pomiędzy Prižbą a Blato , drugi plądruje i łupi miasto , trzeci stanowi ochronę grupy plądrującej. 
W lasach ukrywa się część mężczyzn , którzy próbowali uniknąć mobilizacji. Zaalarmowani przez kogoś z miasteczka , ruszają na pomoc. 
Na wzgórzu Giča dochodzi do najbardziej krwawej potyczki w dziejach miasteczka. Mimo, że siły wroga były w zdecydowanej przewadze udało się odzyskać część zrabowanych łupów i odbić porwane kobiety i dzieci. 
Wieść powoli docierają do Korčuli , w mieści narasta panika. 
13 sierpnia upada Bar i Budva. Informacja o 50 statków płynie w kierunku wyspy. Ostatecznie pod mury dotrze około 20 , pozostałe ruszają w kierunku Zadaru. 
W związku z tym , że szlachta przejawia raczej chęć ucieczki niż obrony miasta , twierdzac , że z taką siłą wroga  nie mają najmniejszych szans i lepiej poddać miasto. 
Na czele obrony staje Archidiakon Antun Rozanović. Postać niezwykła. Urodzony w 1524 roku w Korčuli , wykształcony, zaangażowany w sprawy miasta , szanowany i wśród szlachty i prostego ludu , prawnik, poeta , kronikarz. To dzięki jego dziełu "Obrana Korčule od Turaka godine 1571" mamy możliwość dokładnie prześledzić co wydarzyło się tamtego dnia. 

Narasta konflikt pomiędzy księciem weneckim Antonio Balbim a Rozanovićem. Chodzi głównie o to, że książe gromadzi zapasy , pozbawiając jedzenia pozostałych mieszkańców. Po namowach Archidiakona łaskawie zgadza się częściowo dzielić z mieszkańcami zgromadzonymi zapasami. 
Kolejne konflikty wywołują docierając do Archidiakona plotki o planowanej ucieczce księcia. Rozanović niszczy statek , którym zamierzał opuścić miasto Balbi. 

Archidiakon mobilizuje kogo się da do obrony miasta, gromadzi proch , kamienie , planuje rozmieszczenie obrońców w strategicznych punktach miasta.
Chaos ogarnia miasto ,a docierające wieści o kolejnych podbitych miastach na wybrzeżu tylko go potęgują. 
Książe  z pomocą swoich sług wybija otwór w jednej z wież i pod osłona nocy uchodzi wraz z częścią szlachty do Zadaru .

Ta wyższa wieża to Mala Kneževa Kula, stąd prawdopodobnie uciekał książe Balbi . 

Vela Kneževa Kula , w czasie ucieczki księcia z wyspy jeszcze jej nie było. 

15 sierpnia to w Chorwacji święto Maryjne Vela Gospa . Tego dnia pod mury dociera turecka flota. Informacja o 20 statkach zbliżających się do miasta wywołuje strach , który zmusza niektórych do ucieczki. Próbują sforsować bramę lub rzucają się z murów do morza.
Brat Archidiakona Vicko Rozanović rozpuszcza plotkę , o tym , że tureckie oddziały w głębi lądu wyłapują kogo mogą. Część uciekinierów wraca za bezpieczne mury miasta.
Turcy atakują mury miasta , część z floty próbuje ataku od strony lądu , wysadzając załogę w okolicy Račišce.
Walka jest nierówna , zdecydowane siły wroga przeciwko garstce mężczyzn i wspomagających ich kobiet.
Walka trwa w najlepsze , kiedy nieoczekiwanie na pomoc obrońcom miasta przychodzi Matka natura.
Ni stąd ni zowąd zrywa się gwałtowny , silny wiatr jakiego nawet zimą się nie spotyka. Tureckie statki spychane na skały ulegają częściowemu zniszczeniu , a pchane wprost pod broń obrońców stają się idealnym celem.  Nikt teraz nie myśli o atakowaniu miasta a raczej o ratowaniu siebie.
Zdziesiątkowana flota , odpływa a ocalałe statki kryją się przed szalejącym wiatrem w zatoce zaraz za klasztorem Św. Mikołaja ( samostan Sv. Nikole)

Klasztor Św. Mikołaja , spalony i splądrowany przez Turków w 1571 roku 


Aby wynagrodzić sobie niepowodzenie przy łupieniu Korčuli , rabują co się da w klasztorze następnie go podpalają.
Wciąż jednak szukają sposobu aby dostać się do wnętrza miasta. Trzech obserwatorów pojawia się w okolicy twierdzy Sv Vlaha  (raczej na wzgórzu , gdyż ta którą można oglądać obecnie , powstała ponad 300 lat później).
Tymczasem z miasta wyrusza grupa ludzi w pełni uzbrojona, w bojowych strojach , rozmieszczona sprytnie po okolicy wygląda jak tysięczna armia.
Obserwatorzy przekazują Uluz- Aliemu , ze do miasta najwyraźniej dotarły weneckie posiłki. Turcy rezygnują z dalszego oblegania miasta. 16 sierpnia opuszczają brzegi Korculi
Według zapisków po stronie tureckiej poległo 180 żołnierzy

Po zakończeniu obrony Archidiakon sporządził dokładną listę obrońców , chciał aby sprawiedliwie uhonorowano tych  , którzy tak dzielnie bronili miasta.
Znane są 153 nazwiska , ale wymieniać ich tu wszystkich nie będę , jedynie kilka.
Jako pierwszych wymienia się 5 duchownych  byli to 47 letniego Archidiakon , 50 -letniego kanonik Mario Vidošić oraz Antun Pavlić , Marko Miletić , Antun Pomenić (zakrystian )
21 szlachciców a wśród nich min 83- letni Ivan Kristitelj Rozanović (ojciec Archidiakona ), Jerome Gabrielis wraz z synem Nikolą.
Miasta bronili przede wszystkim chłopi, rzemieślnicy i drobna szlachta.
66 mieszkańców Korčuli , kamieniarze, rybacy , kowal, pasterz czy budowniczy statków.
Z Blato na pomoc ruszyło 11 szlachciców. Z Pupnatu 8 osób , kilku mieszkańców sąsiedniej Lumbardy.
Najliczniej stawili się mieszkańcy Žrnova 35 osób. Oprócz mężczyzn obronę zasilały liczne kobiety.

17 sierpnia turecka flota dociera do Hvaru ,mieszkańcy uciekają pozostawiając miasto na pastwę najeźdźcy . Turcy podpalają miasto.

23 sierpnia powracający Turcy , mijają Korčulę, miasto czuwa. Cztery galery pozostają  w tyle , najpierw łupią i palą klasztor na wyspie Badija, kradną dzwon  i ruszają na Lumbardę . Miasto zostaje złupione , spalone a Turcy uprowadzają 34 mężczyzn oraz bydło.


Istnieje legenda , która mówi , że miasto zostało ocalone  przez Matkę Boską. Według niej w czasie ataku , nad miasto nadciągnął wielki biały obłok nad którym pojawiła się postać Matki Boskiej. Twarz kobiety był blada i zatroskana. Rozpostarła nad miastem ramiona , jakby chciała wziąć miasto w objęcia i chronić je własnym ciałem .
Na ten widok Turcy w popłochu zaczęli odpływać

My mamy 15 sierpnia rocznicę Cudu na Wisłą , o oni Cudu nad Korčulą.
Vela Gospa jest obchodzona na Korčuli niezwykle uroczyście.Mieszkańcy cudowną moc , która ocaliła miasto , przypisują obrazowi Najświętszej Maryi Panny , który znajduje się na sąsiedniej Badiji i od wieków był celem pielgrzymek.


poniedziałek, 5 sierpnia 2019

Idealne gdy pada , Muzeum miasta Korčuli






Dziedziniec pałacu Arneri . Tymi schodami dostaniecie się do muzeum . 
Przyjęło się, ze Chorwacja to idealny kraj na wakacje , bo gwarantuje dobrą pogodę. No cóż , jak to bywa z "gwarantowaną pogodą" chyba każdy z nas już nie raz doświadczył na własnej skórze.
Z racji tego, że na plażowaniu to ja jestem w stanie spędzić dwa maksymalnie trzy dni, to zwykle szwendam się po okolicy. A na zwiedzanie jak wiadomo to najlepsze 25 stopni z lekką bryzą ;)
Na deszczowe dni polecam schować się w jednym z kilku ciekawych muzeów na wyspie.
Ja wiem, że wakacje nie służą zwiedzaniu "nudnych" placówek muzealnych, ale gdy chce się oprócz plaż poznać jeszcze historię regionu, to muzea są do tego idealnym miejscem.

O cudownym, rodzinnym muzeum Etno Zbirka Barilo , pisałam wcześniej , możecie sobie zajrzeć i poczytać o nim tutaj.
W samej Korčuli macie Muzeum Marko Polo, wystawę poświęconą tańcowi Moreska (Baszta Veliki Revelin)  , skarbiec w Katedrze św Marka i oczywiście Muzeum Miasta Korčuli .
Dziś postaram się was zachęcić do odwiedzenia właśnie tego ostatniego.

Znajdziecie je bez problemu i choć chwilowo na czas remontu przeniesiono je do innego budynku , trafić tam niezwykle łatwo.
Na stałe muzeum mieści się przy Placu św Marka (Trg Sv. Marka) w pałacu Gabrielis, kilka lat temu na czas remontu przeniesiono je do innego pałacu , w bliskim sąsiedztwie wspomnianego wcześnie Gabrielis .
Tuż obok pałacu Gabrielis znajduje się kolejna dawna rezydencja tym razem rodziny Arneri i to tu swój tymczasowy dom znalazła część ekspozycji.

Pałac Arneri , dziedziniec

Pałac Arneri , dziedziniec 

Dzidziniec pałacu, zdjęcie z balkonu , w tle dzwonnica katedry Św. Marka 

Pałac Gabrielis. Fasada od strony placu Św. Marka (Trg Sv. Marka )

Pałac Gabrielis widziany z dzwonnicy Katedry Św. Marka 

Pałac Arneri , część widoczna od Placu Św. Marka . W tej części znajduje się Galeria sztuki. 


Aby wejść do muzeum , należy wejść w ulicę  Rafa Arneri  biegnącą w dół i po lewej stronie za kutą bramą znajduje się wejście do sal wystawowych.
Kasa muzeum znajduje się na piętrze.



Tymczasowa siedziba jest zdecydowanie mniejsza i co za tym idzie ekspozycja jest znacznie okrojona, mimo to bardzo interesująca.
Znajdziecie to ekspozycje poświęcone codziennemu życiu na wyspie. W salach znajdują się przedmioty codziennego użytku ale również związane z dwoma najważniejszymi rzemiosłami wyspy, kamieniarstwem i budową statków.

Jest sala poświęcona odkryciom archeologicznym . Obecnie na wyspie i w wodach ją otaczających jest kilka stanowisk badawczych. W skład ekspozycji wchodzą odnalezione na wyspie kamienne narzędzia z okresu neolitu , rzymskie amfory z I i III w , odnalezione gdzieś w głębinach kanału Pelješackiego.
Jednym z najważniejszych eksponatów jest kopia Lubardskiej Psefizmy. Wśród kamiennych dokumentów , a w zasadzie ich fragmentów , znajdują się też inskrypcja z XII w , kiedy to tym rejonem władali królowie chorwacko- węgierscy.

Kamieniarstwo  rozwijało się na terenie Korčuli , jak i sąsiednich wyspach Badija czy Vrnik od XV w do VIII. Rzemieślnicy z Korčuli byli cenienie nie tylko na terenie obecnej Chorwacji ale również w całej Europie. Docierali do Wenecji czy Ankony.
W XIX w wyruszyli za ocean.
Na ekspozycję składają się kawałki nagrobków , zdobienia i misterne  rzeźby oraz narzędzia , którymi posługiwali się miejscowi kamieniarze.

Herb cechu kamieniarzy

Frano Kršinić , chorwacki rzeźbiarz , urodzony w Lumbardzie.
Jedna z rzeźb Krsinića "Pjesma suncu"
W Lumbardzie można podziwiać pomnik ku czci ofiar II wojny światowej. 


Co jeszcze znajdziecie w muzeum ? Meble , portrety, rzeźby , liczne fotografie i mnóstwo innych ciekawostek.  Zobaczycie jak wyglądał mieszczański salon czy jak wyposażone były kuchnie.
Na zwiedzenie muzeum potrzeba około godziny ( ja potrzebowałam 1,5 i czuję niedosyt , ale ja jestem trochę dziwna ,bo mogłabym tam spędzić kolejne dwie ).


Wydobyta gdzieś z morskich głębin amfora 



Narzędzia do budowy statków 

"Ogrzewacze " do łóżek. Wypełniano je żarem i wkładano pod kołdrę. I później , hop , pod wygrzaną kołderkę . 

Kuchenny kredens 

Muzeum otwarte jest w godzinach od 9 do 21 , w soboty jest zamknięte. Wstęp jest płatny.

Pałac Gabrielis wybudowano w XVI w na zlecenie zamożnej i szanowanej rodziny. Idea powstania muzeum pojawiła się tuż po II wojnie światowej. Decyzja o umieszczeniu muzeum w jednym z najbardziej reprezentatywnych pałaców zapadła w 1947 roku. Potrzeba było aż dziesięciu lat aby wnętrza przystosować do celów muzealnych. W tym czasie gromadzono i zbierano eksponaty , które po dziś dzień można oglądać.

Pałac Arneri wybudowano mniej więcej w tym samym czasie co pałac Gabrielis. Nawet jeśli nie interesuje was samo muzeum , to warto zajrzeć na dziedziniec. W Pałacu od strony placu Św. Marka znajduje się Galeria sztuki i nie jest częścią muzeum.

Gdy będziecie we wnętrzu wyjrzyjcie przez okna i wyjdźcie na balkony pałacowe, spojrzycie na miasto trochę inaczej.
W Pałacu Arneri , wyraźnie jednak widać "tymczasowość " wystaw. Gołe ściany, wnętrze odrobinę podniszczone. Liczę na to, że kiedy muzeum wróci do stałej siedziby , dane mi będzie cieszyć się całością zbiorów, bo ta niewielka część , które można podziwiać teraz, mimo, że robi wrażenie, pozostawia jednak uczucie niedosytu.

















Dlaczego w Splicie czuć piekielną siarkę?

  Czy będąc w Splicie i spacerując po Rivie czuliście czasami specyficzny siarkowy odór? Czy też jak mówią niektórzy jakby rura kanalizacyjn...