środa, 19 października 2016

Barilo trochę dom trochę muzeum.

W tym ciekawym i jakże fascynującym maleńkim muzeum znalazłam się zupełnie przypadkiem. Zamierzałam zwiedzić coś zupełnie innego a dzięki wskazówkom pewnej przemiłej kobiety trafiłam w miejsce niezwykłe.
Rowerowa wycieczka z Vela luki miała przebiegać trochę inaczej , ale rzadko kiedy kończy się tak jak to sobie na początku dokładnie zaplanowałam. Po pierwsze musiałam lekko zmodyfikować pierwotna trasę , kiedy okazało się że nie tak łatwo podjechać pod niektóre górki , mając za plecami córcię , która mimo wszystko była sporym obciążeniem. Na dodatek nie chciałam aby moja cudowna mama która  rowerem porusza sie naprawdę sporo , to jednak głównie po płaskim terenie , zamęczyła się na tej podróbie roweru z wypożyczalni.

Po tym jak pokrzepiłyśmy się w jednej z licznych knajpek chłodnymi napojami , postanowiłam pokazać mamie miejscowy kościół i klasztor który kilka lat temu miałam okazje zwiedzić z jednym z moich chorwackich znajomych. Kiedy stałyśmy na jakimś niewielkim skrzyżowaniu zastanawiając się na dalszymi krokami , jakaś miejscowa kobieta zainteresowała się moją blondwłosą córką , która wciąż jeszcze cierpliwie podróżowała na rowerowym foteliku. Po krótkiej wymianie uprzejmości , Pani odeszła do swoich zajęć i jeszcze tylko na chwile przed wejściem w bramę swego pięknego kamiennego starego domu odwróciła się na moment aby zapytać dokad się wybieramy. Kiedy powiedziałam że do pobliskiego kościoła zaproponowała abyśmy   najpierw zajrzały do małego prywatnego muzeum .

Wąskimi , urokliwymi uliczkami dotarłyśmy wraz z naszymi rowerami do miejsca  , które od pierwszej chwili okazało sie strzałem w dziesiątkę.
Dom , jakich wiele w okolicy. Z wiekowym przyziemiem nad którym nadbudowano kolejne współczesne już piętra. Duży wciśnięty miedzy inne jemu podobne, z pięknym przydomowym ogrodem, z dala od zgiełku głównej ulicy.
Kobieta, która zeszła do nas aby pokazać nam to niezwykłe etnograficzne muzeum ,okazała się właścicielką a zarazem inicjatorką przedsięwzięcia.

Muzeum mieści się w przyziemnej części domu i składa się z kilku pomieszczeń : starej kuchni tzw kominka, sypialni, pokoju dziennego - salonu, typowej domowej kuchni i pokoju kobiecego. w każdym z nich zgromadzono przedmioty związane z życiem codziennym, miejscowym rzemiosłem i typowo dekoracyjne. Pochodzą z różnych wieków , najwięcej z wieku XIX i początku XX. Oprócz kolekcji zgromadzonej wewnątrz domu jest też kolekcja zewnętrzna i ogród.
Nasz przemiła gospodyni przeprowadzała nas przez kolejne pomieszczenia niczym przez wrota czasu. W starej kuchni , która jest czymś na kształt kuchni letniej w domach na wsi, znajdują się min stare kotły do gotowania i takie cacka jak ręczna prażarka do kawy , krajalnica do sera i prsuta, oraz szeroka gama narzędzi rzemieślniczych . Wśród tych narzędzi najwięcej miejsca zajmują przedmioty służące do wyrobu beczek.
Kuchnia. 

Sprzęty zgromadzone w pierwszej kuchni. Naczynie z długą rączką to rodzaj dawnego termoforu , napełniony rozgrzanymi węglami rozgrzewał łóżko. 

W salonie znajduje sie spora kolekcja fotografi rodzinnych, która świetnie dokumentuje historię Blato i Korculi. Stare stylowe meble , piękna kolekcja delikatnej , rzadkiej porcelany oraz przedmioty codziennego uzytku np fotel służący do golenia.

Zabytkowa witrynka z piękną kolekcją rzadkiej porcelany.
W sypialni zgromadzono dużą kolekcję bielizny nocnej , zabawek , pięknych mebli oraz porcelanowe sanitariaty. Na ścianach w przeszklonych ramkach powieszono delikatne , misterne koronki , tak wiekowe że trzeba je chronić przed działaniem powietrza.
Pokój kobiecy , to miejsce w którym kobiety spędzały czas szyjąc , haftując i zajmując się dziećmi. Piękne ręcznie barwione suknie , codzienne i te na specjalne okazje jak np suknia ślubna.Materiał barwiono naturalnymi barwnikami takimi jak kora drzew , w zależności od tego jak długo trwał proces otrzymywano kolor od jasnego  po bardzo ciemny brąz.
Jedna z wielu sukni które można oglądać w Etno-muzeum Barilo


Ostatnim muzealnym pomieszczeniem jest tradycyjna kuchnia , która spotkać można w niejednym chorwackim domu. Znaleźć tam można piękny witrynowy kredens , wszelkiego rodzaju naczynia kuchenne i zabawne haftowane makatki , znane też z kuchni naszych babć. Zawieszone na ścianach pełniły role dekoracji. Teksty w stylu "po co zaglądasz pod pokrywki , dałeś pieniądze? "
Piękny kredens z początku XX w.

Kuchnia opalana drewnem , i typowe sprzęty kuchenne.


 Tuż za kuchennymi drzwiami znajduje się zewnętrzna część kolekcji. Wśród zgromadzonych przedmiotów związanych z rybołówstwem , winiarstwem i produkcja oliwy , znaleźć można też ciekawostki w postaci przyrządów do nauki pływania dla dzieci , skórzane bukłaki na wino czy kosze transportowe dla osiołków.
Piękny przydomowy ogród pełen jest owocowych drzew i sporej kolekcji ziół, wykorzystywanych w kuchni i ziołolecznictwie. Wrześniowe popołudnie pachniało mieszaniną lawendy , rozmarynu i cytrynowych aromatów z dodatkiem czegoś trudnego do zidentyfikowania. Niektóre z tych rośli sa nam doskonale znane, pięknie przyjęły się w naszym klimacie  , ale jest kilka takich , które są typowymi dla Dalmacji i takie które spotkać można już tylko  na Korculi. Dita  , która mieszka tutaj od lat i doskonale orientuje się w zbawczych działaniach ziół , dokładnie opowiedziała nam które rośliny w jakich schorzeniach powinno się stosować.
Kamienne naczynie , z miejscowego kamienia, służące do przechowywania oliwy.

Elementy zewnętrznej ekspozycji. 

Kamienny moździerz do rozdrabniania soli morskiej.

Wysuszone tykwy , służące do nauki pływania

Wygarbowane kozie skóry  , które służył do transportu wina lub wody. Korzystały z nich kobiety, gdyż takie bukłaki były znacznie lżejsze od drewnianych.



Ostatnim punktem tej fascynującej wycieczki w przeszłość jest pomieszczenie gdzie gospodarze zapraszają na mały poczęstunek. Posmakować tu można domowych specjałów , wytwarzanych według starych rodzinnych receptur ,z produktów które znaleźć można w ogrodzie . Słodkie kandyzowane skórki pomarańczowe - aromatyczne arancini , migdały w miodowej skorupce , suszone figi a dla amatorów czegoś mocniejszego domowe destylaty. Wszystkie te fantastyczne produkty można zakupić  ,a w zasadzie wypada zakupić bo w ten sposób rodzina utrzymuje muzeum. 
Odwiedziny tego muzeum to jedna z najpiękniejszych historii jakie wydarzyły mi się w czasie wielokrotnych wizyt na Korczuli. 

Po tak udanym popołudniu , wsiadłyśmy na nasze zdezelowane rowery i ruszyłyśmy zwiedzać dalej Blato. 

Więcej o rodzinnym muzeum przeczytacie w kolejnym poście. http://listyzmojejwyspy.blogspot.com/2016/10/barilo-etno-muzeum-troche-historii.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dlaczego w Splicie czuć piekielną siarkę?

  Czy będąc w Splicie i spacerując po Rivie czuliście czasami specyficzny siarkowy odór? Czy też jak mówią niektórzy jakby rura kanalizacyjn...